Spektakl osadzony w rzeczywistości pierwszej połowy lat 80., z ówczesną epidemią choroby AIDS, ukazuje perypetie dwóch nowojorskich par: hetero i homoseksualnej. Sztuka przedstawia losy dwóch ukrytych gejów: młodego prawnika Joe (Maciej Stuhr), rozpoczynającego karierę w Waszyngtonie i jego przewodnika Roya Cohna (Andrzej Chyra). O ile jednak Joe ma wyrzuty sumienia z powodu swojej orientacji, o tyle Roy do końca nie może jej zaakceptować i pogardza gejami.
W momencie, gdy okazuje się, że choruje na AIDS, twierdzi, że cierpi na nowotwór wątroby. Problemy, z którymi borykały się Stany Zjednoczone połowy lat osiemdziesiątych, stają się również punktem wyjścia dla znacznie szerszych rozważań. Na scenie pojawiają się kolejno dodatkowe wątki: obyczajowe, polityczne oraz etniczne, a centrum wymowy dramatu stanowi już nie tylko epidemia AIDS i kryzys lat osiemdziesiątych, ale przede wszystkim problem uwiedzenia Amerykanów przez ich własny mit.
- "Anioły w Ameryce" dotykają tabu, jakim w Polsce nadal jest homoseksualizm, jednak Krzysztof Warlikowski w sztuce Tony'ego Kushnera szuka również historii uniwersalnej - myślę o wielu ważnych tematach tego spektaklu - o upadku komunizmu i potrzebie nowej wizji świata, Bogu starotestamentowym czy mormonów, winie i przebaczeniu, ale także o heteroseksualnych i homoseksualnych parach. Występują w jednej przestrzeni, jakby świat nie składał się z większości i mniejszości, lecz był oparty na różnorodności i równowadze. Obok realnych ludzi pojawiają się też anioły. Próbuję je zrozumieć. To postaci, których istotą jest kochanie. Spadły z nieba i teraz brudzi je ulica. Wierzę w takie anioły. Bardziej interesują mnie ich dusze niż amerykański kontekst, w którym funkcjonują. Przyglądam się ich życiu i oczywiście okazuje się, że mają takie same problemy jak ludzie na całym świecie – mówił reżyser po premierze spektaklu.
- Ta sztuka jest o braku miłości, chwilowych, plastikowych uczuciach, zagrożeniu chorobami, śmierci. Ale także o braku duchowości w naszym świecie. Gubimy ją gdzieś po drodze, odrzucamy, nie będąc na nią gotowi, bojąc się jej, nie rozumiejąc. Wydaje się nie być nam potrzebna. Nie jesteśmy stworzeni tylko po to, aby pracować, zarabiać, rozmnażać się i umierać. W nasze życie wpisana jest duchowość i bez niej nie jesteśmy ludźmi. Anioł jest naszym duchowym wcieleniem, który otwiera nam pewną możliwość. Możemy z niej skorzystać lub nie. Wybór należy do każdego z nas – powiedziała o sztuce Magdalena Cielecka