Reklama

Najciekawiej wypadły Czarownice z Salem Arthura Millera z Teatru Wybrzeże

Najmodniejsi są dziś reżyserzy lubiący eksperymenty. A jednak największą wartością pozostaje wciąż aktorstwo – pisze Jan Bończa-Szabłowski.

Aktualizacja: 17.04.2014 19:59 Publikacja: 17.04.2014 19:46

Najciekawiej wypadły „Czarownice z Salem" Arthura Millera z Teatru Wybrzeże

Najciekawiej wypadły „Czarownice z Salem" Arthura Millera z Teatru Wybrzeże

Foto: Warszawskie Spotkania Teatralne, Katarzyna Chmura-Cegiełkowska Katarzyna Chmura-Cegiełkowska

Organizatorzy tegorocznych 34. Warszawskich Spotkań Teatralnych mają powody do satysfakcji. Mimo okrojonych dotacji udało się zaprosić spektakle, o których w ostatnich miesiącach było głośno. A widzowie mogli się też przekonać o kondycji artystycznej wielu modnych reżyserów.

Zobacz galerię zdjęć

Prawie połowa zaproszonych przedstawień to inscenizacja klasyki. I nie jest to przypadek ani przejaw osobistych gustów selekcjonera dobierającego spektakle. W zalewie pisanych naprędce scenariuszy teatralnych swą wyższość wciąż wykazują przedstawienia bazujące na sztukach uznanych dramaturgów.

Najciekawiej wypadły „Czarownice z Salem" Arthura Millera z Teatru Wybrzeże. Właśnie dlatego, że Adam Nalepa zaufał autorowi, nie uległ natomiast modzie, by wpisywać utwór w bieżące konteksty społeczno-polityczno-religijne. Ocalił ponadczasowe wartości tekstu, mówił o mechanizmach władzy, niezawisłości sądów, ale też o psychologii tłumu. Podobne było podejście Jana Klaty w odsądzanym od czci i wiary „Do Damaszku" Strindberga czy Marcina Libera inscenizującego „Wesele".

Na drugim biegunie znalazły się „Kronos" Gombrowicza w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego oraz „Caryca Katarzyna" Jolanty Janiczak. Oba spektakle cechuje wyjątkowa jałowość dramaturgiczna. „Kronos" z oryginalnymi zapiskami Gombrowicza niewiele miał wspólnego. Był raczej żartem scenicznym, zrealizowanym, by wykazać, że inscenizacja najgłośniejszej książki 2013 roku jest niemożliwa.

Reklama
Reklama

Podobny ciężar gatunkowy reprezentowała „Caryca Katarzyna" Jolanty Janiczak: przykład utworu pisanego naprędce na określony temat. Spektakl zawierający mnóstwo komunałów, brzmiący jak tania publicystyka, bronił się jedynie świetnym aktorstwem zespołu Teatru im. Żeromskiego w Kielcach. Miałkość scenariusza Dany Łukasińskiej i fatalna reżyseria Agnieszki Korytkowskiej-Mazur zniweczyły też interesujący pomysł przeniesienia „Antygony" ww. trudne powojenne realia stosunków polsko-białoruskich.

Mocną stroną wciąż pozostaje aktorstwo. Do artystów, którzy potwierdzili dotychczasową klasę, jak Mirosław Baka czy Cezary Rybiński („Czarownice z Salem"), Dorota Segda, Krzysztof Globisz i Marcin Czernik („Do Damaszku"), Ewa Skibińska („Kronos"), dołączają młodsi. Wnieśli energię i świetny warsztat.

Marta Ścisłowicz jako Caryca Katarzyna i Katarzyna Dałek jako Abigail zaprezentowały aktorstwo wyzwolone, nieuznające żadnego tabu. Piotr Stramowski zachwycał w tak różnych wcieleniach jak dynamiczny, wręcz wyuzdany rockman, wycofany, niepewny siebie pacjent psychiatryka („Podróż zimowa") czy baczny obserwator rzeczywistości, sarkastyczny Stańczyk („Wesele"). Dużą sprawność warsztatową i talent dramatyczno-komediowo-wokalny zaprezentował Tomasz Nosiński („Caryca Katarzyna").

Podczas spotkań dyskusji o współczesnym teatrze nie zdominował stale aktualny problem nagości, choć warto odnotować, że rewolucjonistą w tym zakresie okazał się reżyser Adam Nalepa. W „Czarownicach z Salem" nie rozebrał żadnego mężczyzny, jak czynią inni reżyserzy, tylko dwie młode, atrakcyjne aktorki.

 

 

Reklama
Reklama

 

 

 

 

 

 

Reklama
Reklama

Organizatorzy tegorocznych 34. Warszawskich Spotkań Teatralnych mają powody do satysfakcji. Mimo okrojonych dotacji udało się zaprosić spektakle, o których w ostatnich miesiącach było głośno. A widzowie mogli się też przekonać o kondycji artystycznej wielu modnych reżyserów.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Teatr
Chiny przejmują Rosję po scenie sądu w Warszawie
Teatr
Kożuchowska, Seniuk, Sarzyńska zagrają na wrocławskim dworcu PKP
Teatr
Robert Wilson nie żyje. Pracował z Lady Gagą, Tomem Waitsem, Danutą Stenką
Teatr
Grażyna Torbicka: Kocham kino, ale kocham też teatr
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Teatr
Festiwal w Awinionie: Masakra w Gazie i proces 52 gwałcicieli Gisèle Pelicot
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama