Dla Przemysława Chojęty wcielającego się w jedynego bohatera "Spowiedzi szaleńca" jest to bardzo ważny tekst. Aktor uważa, że monodram, inspirowany głośną książką szwedzkiego pisarza, jest swego rodzaju wyznaniem męskiego szowinisty. Próbuje on za wszelką cenę zohydzić światu i sobie postać żony. Ich związek się skończył, ale dla niego jedynym ratunkiem jest wzbudzenie w sobie wstrętu i obarczenie małżonki całym złem. Kornelia Trawkowska - autorka scenografii i kostiumów - utrzymuje natomiast, że całkowicie się nie zgadza z poglądami głoszonymi w tej sztuce. Są one, dla niej, nie do zaakceptowania. - Tak nie można wyzywać i traktować kobiety - mówi. Nie przerywa przy tym wyklejania ścian sceny wizerunkami, fotografiami, rysunkami pań, bo - jak utrzymuje Łukasz Zaleski, reżyser przedstawienia - wszystko tutaj ma damsko-męski podtekst.