To opowieść o kruchej granicy między genialnością a obłędem. Wacław Niżyński był niedoścignionym mistrzem, okrzykniętym jeszcze za życia „bogiem tańca”.
Twórcy spektaklu – Waldemar Zawodziński i Kamil Maćkowiak – postanowili wykorzystać fragmenty „Dzienników” napisanych przez tancerza. To przejmujący dokument stanów psychozy. Monologi układają się w opowieść o blaskach i tragicznych momentach w życiu tancerza, chwilach chwały i rezygnacji. Artysta raz mówi niczym natchniony, innym razem bredzi.
Rozprawia się z Bogiem, podejmuje dysputę filozoficzną. Monologi przeplatają się z projekcjami filmowymi, muzyką i sekwencjami tańca.
Nie ma tu wyraźnie przebiegającej linii dramaturgicznej. Jest wstrząsający portret człowieka zagubionego, nadwrażliwego, chorego na duszy.
Wiarygodne przedstawienie postaci Niżyńskiego nie udałoby się bez talentu i baletowego przygotowania Kamila Maćkowiaka. Kto nie widział go jeszcze w tej roli, szybko powinien nadrobić zaległości. W teatrze Studio zaplanowano tylko jeden pokaz.