Kiedy trzy lata temu został dyrektorem artystycznym zespołu w Narodowym Teatrze Opery i Baletu w Wilnie, mówił „Rzeczpospolitej": – To raczej stanowisko doradcy, a nie szefa, poszukiwali kogoś, kto ożywiłby balet artystycznie. Talentów im nie brakuje, ale atmosfera nie zachęcała tam do wysiłku.
Litewscy krytycy twierdzą teraz, że są efekty pracy Polaka. Chwalą go za ożywienie repertuaru i za szukanie młodych, litewskich choreografów, którym daje szansę debiutu. A dla Krzysztofa Pastora Wilno nie jest miejscem, w którym jedynie powiela sprawdzone pomysły. Tu zadebiutował teraz jako twórca klasycznego spektaklu.
Choreograficzny styl Pastora ma korzenie w klasyce, ale jako artystę interesuje go współczesność. Od pewnego czasu kusi go jednak zmierzenie się z wielką tradycją. Myśli o wprowadzeniu na warszawską scenę „Jeziora łabędziego", na razie wybrał dla Wilna inny balet z muzyką Piotra Czajkowskiego.
Jest to „Dziadek do orzechów" według baśniowego opowiadania E.T.A. Hoffmanna – niezmiennie grywany na świecie w okresie świąt Bożego Narodzenia. W przeciwieństwie do innych klasycznych baletów nie ma kanonicznej wersji choreograficznej i każdy realizator spektaklu nie czuje się nią skrępowany.
Krzysztof Pastor podszedł z szacunkiem do tradycji, ale potraktował ją po swojemu. Zachował wszystkie numery taneczne, które wymyślił w XIX wieku Marius Petipa. To on dyktował Czajkowskiemu, jaką muzykę ma napisać do „Dziadka do orzechów". Jednocześnie Polak dokonał teraz znaczących korekt w akcji.