Unia Europejska jest w głębokim kryzysie, dla Emmanuela Macrona najgłębszym w historii. W przeszłości Bruksela w takich sytuacjach znajdowała wielkie idee, które – jak jednolity rynek, euro czy poszerzenie 2004 r. – zapewniały nowe życie integracji. Jako szef Komisji Europejskiej przedstawi pan taki pomysł?
Zgadzam się, że potrzebujemy idei, która zjednoczy Europejczyków, przywróci im poczucie wspólnoty. W nadchodzących pięciu, nawet dziesięciu latach najważniejsze będzie wzmocnienie naszych zdolności do obrony europejskiego stylu życia. Kiedy Rosja stawia za wschodnią granicą Unii rakiety, to my, Europejczycy – mam nadzieję, że z NATO, ale nawet i bez niego – musimy być zdolni się przed tym zabezpieczyć. Polacy, Litwini czy Rumuni muszą być pewni, że Niemcy, Francuzi, Hiszpanie czy Włosi przyjdą im z pomocą.
A więc budowa europejskiej armii?
Nie mówiłbym o europejskiej armii w tym momencie, bo to oznaczałoby pełną integrację struktur wojskowych. Chcemy w pełni respektować narodowe kompetencje w tej kwestii. Polska z budżetem na obronę odpowiadającym 2 proc. PKB jest tu zresztą przykładem dla nas wszystkich w Unii. Ale w przyszłości na polu walki rozstrzygające będą nowe, bardzo drogie technologie, jak instrumenty w cyberprzestrzeni czy drony, i od tego zacznijmy naszą współpracę.
Czytaj także: Spitzenkandidat Weber obrońca chrześcijańskich wartości