Do zawieszenia broni na terenie, na którym Turcy prowadzą ofensywę doszło w czwartek, po rozmowach wiceprezydenta USA, Mike'a Pence'a, z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem. Zawieszenie broni ma obowiązywać do wtorku.
Przemawiając na forum zorganizowanym przez TRT (turecki nadawca publiczny) Cavusoglu podkreślił, że Turcja prowadzi w Syrii działania wymierzone w organizacje terrorystyczne, a nie w Kurdów. Dodał, że Turcja udzieliła schronienia 350 tys. Kurdów uciekającym przed aktami przemocy, jakich mieli dopuszczać się bojownicy YPG.
Cavusoglu zapewnił jednocześnie, że Turcja wspiera proces polityczny, który ma zakończyć konflikt w Syrii. Dodał, że konfliktu tego (w Syrii od 2011 r. trwa wojna domowa - red.) nie sposób rozwiązać militarnie.
Szef MSZ Turcji zapewnił, że tureckie siły zbrojne nie użyły w czasie ofensywy przeciwko Kurdom broni chemicznej. Podkreślił, że Turcja nigdy w historii nie użyła takiej broni. Pogłoski na temat użycia broni chemicznej przez uczestników operacji "Źródło Pokoju" szef tureckiej dyplomacji nazwał "kampanią oszczerstw".
Kurdowie z YPG, przeciwko którym Turcy prowadzą obecnie działania, byli sojusznikami USA w walce z Daesh w Syrii.