„Dzięki Bogu za improwizowane ładunki wybuchowe“. „Pedalskie wojsko“. „Bóg was ukarał“. Z takimi napisami pojawili się półtora roku temu członkowie Kościoła Westboro na pogrzebie sierżanta Matthew Snydera, który zginął podczas służby w Iraku.
Nie znali zmarłego i nie jego dotyczył ich protest.
Według tej niewielkiej, powiązanej więzami rodzinnymi sekty z miejscowości Topeka w stanie Kansas Bóg karze Amerykę na wszelkie sposoby za jej pobłażliwość wobec homoseksualizmu. Jedną z takich kar mają być ofiary w Iraku. Twórcą Kościoła jest pastor Fred Phelps. Grupa działa od 16 lat, ale zyskała rozgłos w całym kraju dopiero wtedy, gdy jej pikiety zaczęły się pojawiać na pogrzebach żołnierzy poległych nad Eufratem, takich jak Snyder.
Członkowie sekty powołują się na konstytucyjną gwarancję wolności. Na tej podstawie prowadzonej przez córkę Phelpsa kancelarii prawnej Kościoła udawało się dotąd skutecznie oddalać pozwy sądowe.
Wyrok sądu w Baltimore (gdzie odbył się pogrzeb) to pierwsza porażka sekty. Sędzia uznał, że od wolności wypowiedzi pikietujących istotniejsze było zamierzone naruszenie prywatności i zranienie uczuć rodziny zmarłego. I nakazał Kościołowi Westboro wypłacić odszkodowanie w wysokości prawie 11 milionów dolarów, co kilkakrotnie przewyższa wartość majątku sekty. – Mam nadzieję, że dzięki temu będzie im trudniej zrobić innym to, co zrobili mnie – stwierdził ojciec żołnierza Albert Snyder.