Coraz większy chaos w obozie prawicy

Wyniki prawyborów w Michigan świadczą o jednym: republikanie nie wiedzą, kogo wystawić w tegorocznych wyborach prezydenckich - pisze Piotr Gillert z Waszyngtonu.

Publikacja: 16.01.2008 19:42

Wyjątkowo zaciętego wyścigu do Białego Domu można się było spodziewać, w końcu to pierwsza od 80 lat kampania wyborcza, w której nie startuje ani urzędujący prezydent, ani wiceprezydent. Ale to, co się dzieje w obozie republikańskim, przechodzi wszelkie oczekiwania. Trzy prawyborcze potyczki i trzech różnych zwycięzców – to wynik bez precedensu. Co więcej, w tej walce wciąż poważnie liczy się co najmniej czterech kandydatów, ale żadnego z nich nie sposób nazwać wyraźnym liderem.

Mitt Romney wygrał w rodzinnym Michigan (gdzie jego ojciec był gubernatorem), ale to za mało, by mówić o wielkim sukcesie.Były pastor Mike Huckabee, wspierany przez ewangelikanów, trzon religijnej prawicy w USA, odniósł zaskakujące zwycięstwo w Iowa, ale potem radził sobie znacznie gorzej. Wyraźna porażka w Michigan jest dla niego szczególnie dotkliwa, bo ewangelikanie stanowią około 40 proc. republikańskich wyborców w tym stanie. A nawet oni nie byli zgodni co do tego, czy poprzeć jego kandydaturę.

Senator John McCain, obwołany nowym faworytem po zwycięstwie w New Hampshire, teraz jest wyraźnie rozczarowany. Jeśli w sobotę nie wygra w Karolinie Południowej, wyborcy będą mieli wrażenie deja vu. W 2000 r. – właśnie po zwycięstwie w New Hampshire – McCain też był przez moment faworytem w starciu z gubernatorem Teksasu George’em W. Bushem, by następnie pogrzebać swe szanse klęską w Karolinie Południowej. Jeśli i tym razem nie uda mu się tam wygrać, wyborcy zaczną się zastanawiać, czy może odnosić zwycięstwa poza jednym małym stanem na północnym wschodzie.

Chaos sprzyja czwartemu kandydatowi – wielkiemu nieobecnemu dotychczasowych prawyborów Rudy’emu Giulianiemu. Może się okazać, że jego nietypowa strategia, polegająca na odpuszczeniu sobie mniejszych stanów i skoncentrowaniu się na większych, była najlepsza w tej wielce nietypowej kampanii. Jeśli Giulianiemu uda się pod koniec miesiąca odnieść wyraźne zwycięstwo na Florydzie, to przed superwtorkiem (5 lutego głosuje 40 proc. stanów) może wystąpić przed szereg w roli zbawiciela popadłego w chaos obozu republikanów.

Wszystko to jednak tylko gdybanie. Realia zaś są takie, że zwolennicy republikanów są niezbyt zadowoleni z kandydatów, których mogą poprzeć w tych dziwnych wyborach. Po roku kampanii żaden nie wzbudza w nich entuzjazmu. Republikańscy stratedzy muszą się bardzo martwić tym, co to oznacza dla ich szans w listopadowym starciu z Hillary Clinton czy Barackiem Obamą.

Poza tym, kto wie, czy chaos na prawicy nie stworzy szansy dla kandydata niezależnego, takiego jak na przykład burmistrz Nowego Jorku, multimiliarder Michael Bloomberg.

Wyjątkowo zaciętego wyścigu do Białego Domu można się było spodziewać, w końcu to pierwsza od 80 lat kampania wyborcza, w której nie startuje ani urzędujący prezydent, ani wiceprezydent. Ale to, co się dzieje w obozie republikańskim, przechodzi wszelkie oczekiwania. Trzy prawyborcze potyczki i trzech różnych zwycięzców – to wynik bez precedensu. Co więcej, w tej walce wciąż poważnie liczy się co najmniej czterech kandydatów, ale żadnego z nich nie sposób nazwać wyraźnym liderem.

Pozostało 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021