Senator John McCain ma bardzo złe wspomnienia z Karoliny Południowej. W tym stanie poniósł osiem lat temu druzgoczącą porażkę (pokonał go George W. Bush), co okazało się przełomem tamtej kampanii. Dziś McCain występuje w roli faworyta: popiera go niemal cały lokalny establishment republikański, który w 2000 r. wydał mu wojnę.

– Ludzie, którzy atakowali go w 2000 roku, są teraz po jego stronie – twierdzi doradca McCaina Trey Walker. Efekt: kilkuprocentowa przewaga w sondażach nad głównym rywalem Mikiem Huckabeem. Trzecim liczącym się politykiem w tej rozgrywce może być były senator i aktor Fred Thompson, dla którego – jak się mówi – to ostatnia szansa, by zaistnieć w prawyborach.

Zwycięzca ostatniej potyczki w Michigan Mitt Romney uznał, że tym razem nie ma szans na wygraną, i przeniósł kampanię do Nevady, gdzie w sobotę także odbywają się prawybory (w obu partiach). Choć Nevada nie ma takiego znaczenia jak Karolina Południowa, Romneyowi przyda się każde zwycięstwo. I może na nie liczyć jako jedyny kandydat republikański, który będzie na miejscu. Nie bez znaczenia jest także to, że w Nevadzie, którą założyli mormoni, wciąż mieszka wiele osób tego wyznania.

Walka między demokratami jest tu znacznie bardziej zacięta, choćby dlatego, że demokratyczne prawybory w Karolinie Południowej odbędą się dopiero za tydzień. Kluczowe znaczenie w caucusach (zgromadzeniach sąsiedzkich) w Nevadzie mają tamtejsze związki zawodowe. W tych wyborach nastąpił bratobójczy podział. Związek Pracowników Sektora Kulinarnego, który zrzesza pracowników kasyn, hoteli i restauracji, poparł Baracka Obamę, związek nauczycieli Hillary Clinton, a mniejsze grupy – Johna Edwardsa. Różnice w notowaniach tej trójki są tak małe, że wszystko jest możliwe.

Sztab wyborczy pani Clinton narzeka, że w sobotni wieczór w Las Vegas znajdzie się kilkanaście tysięcy potencjalnych wyborców Obamy: krupierów, kelnerów i pokojówek. Przewodniczący ich związku zauważa jednak, że jeśli pięciu kucharzy w jednym hotelu jednocześnie poprosi o zgodę na głosowanie, nikt im nie pozwoli wyjść z pracy.