Tracimy w oczach Ukraińców

Wprowadzenie wiz i ostatnie blokady granic pogarszają wizerunek naszego kraju za wschodnią granicą

Publikacja: 30.01.2008 02:15

Tracimy w oczach Ukraińców

Foto: Reuters

– Przyjechałam z Iwano-Frankowska. Zapisałam się na listę oczekujących. Dobrze, że nie ma mrozu, w przeciwnym razie byłoby krucho – mówi stojąca przed polskim konsulatem we Lwowie kobieta. W rękach trzyma plik dokumentów. Bez nich nie ma szans na otrzymanie wizy.

Inni ludzie stojący w długiej kolejce również są rozgoryczeni i trudno im powstrzymać gniew. – Traktują nas nie po ludzku. Nie jesteśmy nikomu potrzebni – wyrzuca lwowianin pracujący od lat w Polsce.

Konsulat od kilku tygodni jest najbardziej obleganą placówką dyplomatyczną na Ukrainie. Kolejka nie znika nawet w nocy.

Trudno w tym mieście znaleźć osobę, która nie narzekałaby na wizy. – Nic dziwnego. Polska dotychczas była jedną z głównych żywicielek mieszkańców obwodów na zachodzie Ukrainy, szczególnie ludzi z przygranicznych miejscowości, którzy żyli z drobnego handlu – mówi Ihor Gułyk, redaktor naczelny „Lwowskiej Gazety”. – Znam rodziny, w których zajmowali się tym biznesem zarówno rodzice, jak i dzieci.

Tematem wiz interesuje się nie tylko lokalna prasa. „Ukraińcy, którzy stoją pod drzwiami konsulatu we Lwowie, stali się zakładnikami polsko-ukraińskich rozmów w sprawie reżimu wizowego” – komentuje popularny portal Glavred.net.

Kolejka przed polską placówką mogłaby zniknąć po podpisaniu umowy o tzw. małym ruchu granicznym. Ukraińcy zameldowani w wyznaczonej strefie mogliby wówczas wjechać do Polski na uproszczonych zasadach. Podpisanie umowy ciągle się jednak odwleka. Gdzie tkwi problem? – Ukraina chce mieć 50-kilometrową strefę przygraniczną. Podobną ma z Węgrami – twierdzą przedstawiciele ukraińskiej dyplomacji. Polacy z kolei chcą, by strefa była mniejsza, bo gdyby rozciągała się na 50 kilometrów, objęłaby prawie milion mieszkańców.

– Prowadzone przy drzwiach zamkniętych rozmowy w tej sprawie wywołują jeszcze większe napięcie i frustrację. Dziś zbijają na tym kapitał drobne nacjonalistyczne ukraińskie partie. Jutro sytuację zaczną wykorzystywać prorosyjscy urzędnicy – przypuszcza znany lwowski publicysta Anton Borkowski.

Konsul generalny RP we Lwowie Wiesław Osuchowski twierdzi, że podpisanie umowy o ruchu granicznym nie zmieni sytuacji osób, które żyją z granicy. – Mały ruch przygraniczny likwiduje handel towarami akcyzowymi. W ramach nowych przepisów przez granicę będzie można przewieźć tylko jedną paczkę papierosów, ale nie kartony. Oczekiwanie, że będzie znowu przyzwolenie na masowy handel, jest złudzeniem – przekonuje Osuchowski.

Zdaniem ukraińskiego socjologa Andrija Byczanowa restrykcje wizowe pogarszają wizerunek Polski w oczach Ukraińców. – To im się kojarzy z żelazną kurtyną – mówi.

Mieszkańcy zachodnich obwodów Ukrainy mogą składać wnioski w polskich placówkach dyplomatycznych w innych miastach: Łucku, Odessie, Kijowie i Charkowie. Napisał o tym portal Zaxid.net, powołując się na źródła w polskim konsulacie we Lwowie. Dyplomaci podjęli taką decyzję, by choć trochę rozładować kolejki.

Niezadowolenie z wiz spotęgowały dodatkowo ostatnie blokady granicy związane z protestem celników. Kierowcy ukraińskich tirów korzystają z przejść granicznych na Węgrzech i Słowacji, ale to wydłuża ich podróż. „Sytuacja na granicy pozostaje ekstremalna” – napisał lwowski „Wysoki Zamek”. Portal Glavred stwierdził z kolei, że utrudnienia z odprawami ciężarówek mogą potrwać nawet do kwietnia.

Przegrały idee Jerzego Giedroycia o granicy polsko--ukraińskiej, która będzie nas łączyć, a nie dzielić. W Polsce ludzie myślący i niemyślący powitali dzieło Schengen jako dar opatrzności, a sąsiad zza miedzy, Ukraina, jako dopust boży. Po raz pierwszy od odzyskania niepodległości Zachód nas podzielił i rozłączył. Od odzyskania niepodległości niepisanym kanonem polskiej racji stanu była zasada, że Ukraina jest na pierwszym planie. Ale doszedł do władzy premier Tusk i obalił ten fundament. Zaraz po wyborach czekano w Kijowie na jego przyjazd. Ale on obrał inną drogę.

Bohdan Osadczuk dla „Rz” (24.01 i 29.01.2008 r.)

– Przyjechałam z Iwano-Frankowska. Zapisałam się na listę oczekujących. Dobrze, że nie ma mrozu, w przeciwnym razie byłoby krucho – mówi stojąca przed polskim konsulatem we Lwowie kobieta. W rękach trzyma plik dokumentów. Bez nich nie ma szans na otrzymanie wizy.

Inni ludzie stojący w długiej kolejce również są rozgoryczeni i trudno im powstrzymać gniew. – Traktują nas nie po ludzku. Nie jesteśmy nikomu potrzebni – wyrzuca lwowianin pracujący od lat w Polsce.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019