Minister Frank-Walter Steinmeier chce, by jak najszybciej powstał polsko-niemiecki podręcznik historii. Eksperci obu krajów czekają jedynie na sygnał do rozpoczęcia prac.
– Nie widzę żadnych problemów. Nawet kontrowersyjna sprawa przymusowych wysiedleń nie stwarza żadnych trudności. Zarówno polscy, jak i niemieccy eksperci są zdania, że nie może być mowy o takim przedstawieniu historii, jakie propaguje Erika Steinbach – zapewnia „Rz” prof. Michael Müller, współprzewodniczący Polsko- Niemieckiej Komisji Podręcznikowej. Dodaje, że można skorzystać z doświadczeń francusko-niemieckich, których owocem są dwa tomy wspólnego podręcznika. Jeden kończy się na 1945 r., drugi w tym miejscu się zaczyna. Zdaniem Müllera polsko-niemiecki podręcznik powinien obejmować cały XX wiek, gdyż tylko w ten sposób możliwe jest przedstawienie związków przyczynowo-skutkowych w historii naszych narodów.
Sprawa podręcznika była jednym z istotnych wątków niedawnego przemówienia szefa niemieckiej dyplomacji. Frank- Walter Steinmeier wygłosił je na zamku Hambach, gdzie przed 176 laty przedstawiciele Niemiec, Polski i innych narodów domagali się wolności, demokracji oraz zjednoczonej Europy. Relacjom z Polską minister poświęcił jedną czwartą całego przemówienia.
– To symptomatyczne. Szef niemieckiego MSZ daje wyraźne sygnały, że zależy mu na doprowadzeniu do zasadniczego przełomu w relacjach między Berlinem a Warszawą – ocenia jeden z zagranicznych dyplomatów w Berlinie.
W niemieckim MSZ nikt nie ma złudzeń, że nie bez przyczyny środkiem ciężkości przemówienia ministra stały się relacje niemiecko-polskie. Tym bardziej że w najbliższy wtorek do Warszawy przybywają wysłannicy kanclerz Angeli Merkel, a kilka dni później Steinmeier spotyka się w Monachium z Radosławem Sikorskim. Zamierza z nim m.in. przedyskutować kontrowersyjny projekt gazociągu północnego oraz wysłuchać opinii po wizycie premiera Donalda Tuska w Moskwie. Obaj regularnie rozmawiają przez telefon, a w kwietniu odwiedzi go w jego posiadłości pod Bydgoszczą.