Rz: Czy prowadzi pan w Berlinie jakiś dodatkowe negocjacje w sprawie widocznego znaku przeciwko ucieczce i wypędzeniu?
Władysław Bartoszewski: Rozmawiam na różne tematy między innymi z panią Gesine Schwan, pełnomocnikiemniemieckiego rządu ds. kontaktów z Polską, ale nie są to negocjacje.
Niemcy wydają się zadowoleni z wizyty w Warszawie ministra ds. kultury i mediów Bernda Neumanna. Dlaczego polskie władze już nie protestują, jak czynił to rząd poprzedni, przeciw projektowi upamiętnienia przymusowych wysiedleń w Berlinie?
Nowe polskie władze są rozsądne i pragmatyczne. Jakie może mieć znaczenie deklarowanie, że nie życzymy sobie, aby Niemcy w swoim państwowym muzeum zrobili wystawę, na której będzie mowa o przyczynach wybuchu wojny, napaści i cierpieniach milionów ludzi. A takie są oficjalne niemieckie deklaracje. Minister Neumann podkreśla, że intencją strony niemieckiej jest przedstawienie kontekstu historycznego i uwzględnienie deportacji ludności polskiej. Niemcy chcą również rozmawiać w ramach Europejskiej Sieci „Pamięć i solidarność” o skutkach funkcjonowania systemów totalitarnych.
Popieramy to, bo w totalitaryzmie upatrujemy jednej z przyczyn nieszczęść naszego narodu oraz wielu innych. Możemy więc w ramach Sieci dyskutować na ten temat z Niemcami, Węgrami czy Czechami.