Bartoszewski: Niemcom niczego nie obiecaliśmy

Wciąż mamy prawo oceny niemieckiego projektu – mówi „Rz“ doradca premiera, prof. Władysław Bartoszewski

Aktualizacja: 09.02.2008 07:24 Publikacja: 08.02.2008 16:42

Bartoszewski: Niemcom niczego nie obiecaliśmy

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Rz: Czy prowadzi pan w Berlinie jakiś dodatkowe negocjacje w sprawie widocznego znaku przeciwko ucieczce i wypędzeniu?

Władysław Bartoszewski: Rozmawiam na różne tematy między innymi z panią Gesine Schwan, pełnomocnikiemniemieckiego rządu ds. kontaktów z Polską, ale nie są to negocjacje.

Niemcy wydają się zadowoleni z wizyty w Warszawie ministra ds. kultury i mediów Bernda Neumanna. Dlaczego polskie władze już nie protestują, jak czynił to rząd poprzedni, przeciw projektowi upamiętnienia przymusowych wysiedleń w Berlinie?

Nowe polskie władze są rozsądne i pragmatyczne. Jakie może mieć znaczenie deklarowanie, że nie życzymy sobie, aby Niemcy w swoim państwowym muzeum zrobili wystawę, na której będzie mowa o przyczynach wybuchu wojny, napaści i cierpieniach milionów ludzi. A takie są oficjalne niemieckie deklaracje. Minister Neumann podkreśla, że intencją strony niemieckiej jest przedstawienie kontekstu historycznego i uwzględnienie deportacji ludności polskiej. Niemcy chcą również rozmawiać w ramach Europejskiej Sieci „Pamięć i solidarność” o skutkach funkcjonowania systemów totalitarnych.

Popieramy to, bo w totalitaryzmie upatrujemy jednej z przyczyn nieszczęść naszego narodu oraz wielu innych. Możemy więc w ramach Sieci dyskutować na ten temat z Niemcami, Węgrami czy Czechami.

Czy oznacza to, że Polska zmieniła zdanie w sprawie widocznego znaku?

Nie. Ale nasze stanowisko komunikujemy w innej formie. Powiedzieliśmy wyraźnie, że w niemieckim projekcie nie będzie uczestniczył żaden oficjalny przedstawiciel Polski. Nie możemy jednak zakazać Niemcom szukania porady polskich historyków. Jako państwo nie zamierzamy się angażować w to, co robią Niemcy na własny rachunek i odpowiedzialność. Jeżeli są gotowi zaprezentować swoje zamiary, to istnieją odpowiednie fora, sympozja naukowe, współpraca międzymuzeami, a nie rządy czy organizacje polityczne.

Może jednak powstać wrażenie, że rząd po prostu umywa ręce w sprawie, która wywołała wiele kontrowersji.

Tak nie jest. Pytaliśmy Niemców, jak zapatrują się na udział w obchodach 70. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej na Westerplatte oraz jaki mają stosunek do projektu Muzeum Wojny i Pokoju w XX wieku w Gdańsku. Wyrazili gotowość zaangażowania się w te projekty.

Ich zgoda jest odpowiedzią na tolerowanie przez Polskę projektu widocznego znaku?

To nie jest wyraz tolerancji ze strony Polski. Czy Francja, Austria albo Rosja pytają nas o zdanie na temat wystaw historycznych w ich muzeach? Nie. My po prostu zdejmujemy temat widocznego znakuz płaszczyzny rządowej. Nie znaczy to, że pozbawiamy się w przyszłości prawa oceny niemieckiego projektu.

Choć jego matką chrzestną jest szefowa Związku Wypędzonych, Erika Steinbach.

Ostrzegałem przed panią Steinbach od dawna. Ale my nie mamy nic wspólnego ani z nią, ani z jej organizacją.

Czy w ten sposób polski rząd nie daje Niemcom wolnej ręki w kształtowaniu miejsca pamięci „przeciw ucieczce i wypędzeniu”, jak to zapisano w komunikacie po niedawnych rozmowach ministra Neumanna w Warszawie?

A czy dwie opowiadające się za widocznym znakiem niemieckie partie, dysponujące absolutną większością w Bundestagu, nie mają wolnej ręki?

W porozumieniu koalicyjnym CDU/CSU i SPD zapisano jednak, że widoczny znak ma być znakiem pojednania i powstać we współpracy z innymi krajami.

Nie sądzę, by polski rząd użył słowa „pojednanie” w opisie relacji polsko–niemieckich. Stoi na stanowisku, że nie ma żadnego odwrotu od traktatu z 1991 r. W normalnych relacjach między państwami mogą występować różnicepoglądów, co nie oznacza, że należy je przenosić na inne dziedziny współdziałania.

Porozumienie osiągnięte w Warszawie uważa pan więc za sukces?

Obie strony wyszły z twarzą. Myśmy nic Niemcom nie obiecali. Oni przyjęli szereg zobowiązań dotyczących pamięci historycznej. Na tym gruncie można budować normalne relacje.

Rz: Czy prowadzi pan w Berlinie jakiś dodatkowe negocjacje w sprawie widocznego znaku przeciwko ucieczce i wypędzeniu?

Władysław Bartoszewski: Rozmawiam na różne tematy między innymi z panią Gesine Schwan, pełnomocnikiemniemieckiego rządu ds. kontaktów z Polską, ale nie są to negocjacje.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022