Właśnie z powodu zamieszania wokół ratyfikacji prezydent musiał skrócić program wizyty na Węgrzech z dwóch dni do jednego. – Ustawa ratyfikacyjna to szczególny rodzaj ustawy. Jest trudniejsza do uchwalenia niż konstytucja. Dlatego muszę włączyć się w spór – tłumaczył dziennikarzom po spotkaniu z prezydentem Laszlo Solyomem i premierem Ferencem Gyurcsanyem. Węgierskie Zgromadzenie Narodowe ratyfikowało traktat lizboński jako pierwszy kraj Unii Europejskiej – już czwartego dnia po jego podpisaniu.
Tematem rozmów prezydenta Kaczyńskiego na Węgrzech była też dywersyfikacja źródeł energii. Węgierska prawica krytykuje rosnące uzależnienie Budapesztu od Moskwy. – Celem unijnej polityki energetycznej powinno być zapewnienie dostaw od wielu niezależnych producentów. Chciałem poznać węgierską perspektywę tej polityki – wyjaśniał Lech Kaczyński. Prezydent starał się też pozyskać – przed kwietniowym szczytem sojuszu – węgierskie poparcie dla starań Gruzji i Ukrainy o zbliżenie z NATO.
Lech Kaczyński był zmuszony polecieć na Węgry wyczarterowanym samolotem. Rządowy Tu-154 jest w naprawie. Jak podała PAP, w drodze z lotniska do siedziby węgierskiego prezydenta doszło do niegroźnej stłuczki kilku samochodów z polskiej kolumny. Samochód prezydenta nie uczestniczył w kolizji.