Rz: Zaskoczyły pana oskarżenia pod adresem pakistańskich żołnierzy?
Abid Zareef Khan: Informacje o handlu bronią, złotem czy diamentami mnie nie dziwią. Nie są zresztą niczym nowym. Co prawda Pakistańczycy na misjach ONZ zarabiają przez rok tyle, ile w 10, 15 lat w kraju, ale niektórzy korzystają z każdej sposobności, aby sobie dorobić.
Zresztą nie chodzi przecież tylko o Pakistańczyków. Szeregowi żołnierze są po prostu podatni na korupcję – problem polega na tym, że potężna instytucja, jaką jest ONZ, ciągle sobie z nią nie radzi.Ludzie z Kwatery Głównej nie są chyba zainteresowani tropieniem nieprawidłowości. Wygląda na to, że sami czerpią zyski z nielegalnych transakcji. Nie widzę innego wytłumaczenia.
Jaka może być skala tego rodzaju przestępstw?
Trudną ją ocenić. ONZ jest tak wielką organizacją, że korupcji nie da się uniknąć. Podam przykład. Gdy w 1984 roku przy- jechałem z misją do Sudanu, ONZ wydawało tam milion dolarów rocznie na lokalną dystrybucję pomocy humanitarnej. Większość z tych pieniędzy trafiała do kieszeni ludzi z ONZ, którzy do transportu wykorzystywali podnajęte ciężarówki. W ciągu trzech miesięcy byłem w stanie zrobić z tym porządek. Nie muszę dodawać, że pracownicy ONZ na miejscu nie byli zachwyceni.