Padają zarzuty, że to krok niezgodny z prawem i otwierający drogę praktykom eugenicznym. Pani minister właściwie opublikowała przepisy wykonawcze do ustawy o sztucznym zapłodnieniu sprzed czterech lat, które jednak w dwóch punktach zmieniają jej literę: dopuszczają badania embrionów przed wszczepieniem, a także udostępniają zabieg w przypadku, gdy ojciec jest nosicielem wirusa HIV lub żółtaczki typu B i C.

W praktyce oznacza to, że embrion ułomny zostanie skazany na śmierć, na co ustawa w pierwotnym kształcie nie zezwalała. Trzy lata temu odbyło się referendum w sprawie zniesienia restrykcji ustawy, ale za namową Kościoła Włosi nie wzięli w nim udziału (zabrakło kworum), decydując pośrednio, że ustawy nie wolno zmieniać. Stąd zarzuty Katolickiego Związku Prawników, że decyzja pani Turco jest niezgodna z prawem. Organ włoskich biskupów „Avvenire” nie pozostawia na nowych przepisach suchej nitki.

Krytycy podnoszą też, że do poprawki w ustawie doszło na kilka dni przed zmianą rządu. Zarzucają niewierzącej i wywodzącej się z partii komunistycznej pani Turco, że zrobiła to z pobudek ideologicznych i złośliwości. Wiadomo bowiem, że nowy rząd nowe przepisy zniesie.