Obszerny artykuł pod tytułem „Według wzorców Goebbelsa, czyli sól na rany” został opublikowany w oficjalnym organie mińskiego Ministerstwa Obrony „Ku Chwale Ojczyzny”. Jego autor Władimir Kożewnikow – postać nieznana w kręgach białoruskich dziennikarzy niezależnych – przekonuje czytelników, że polskich oficerów zamordowali w Katyniu nie funkcjonariusze NKWD, ale „naziści”.
„Gdyby czekiści rzeczywiście chcieli ich rozstrzelać, to wysłaliby ich transportem na Wschód. Tam po trzech dniach drogi zaczynają się takie miejsca, że świadkami egzekucji byłyby tylko niedźwiedzie, a mogił by nie odnaleziono nawet w XXI wieku. NKWD robiło wszystko, by zatrzeć ślady” – twierdzi „Ku Chwale Ojczyzny”.
To najgłupszy z filmów Wajdy, prymitywny, pozbawiony wartości kicz - Władimir Kożewnikow, dziennikarz białoruski
Duża część artykułu to obszerna, i bardzo krytyczna, recenzja filmu „Katyń”. „To najgłupszy ze wszystkich filmów Andrzeja Wajdy, prymitywny, pozbawiony wartości estetycznych, polityczny kicz, który przynosi wstyd. Skrojony i zszyty na modłę goebbelsowskiej propagandy” – pisze gazeta. Według niej nawet sami Polacy nie chcieli na niego chodzić do kina i „tylko uczniów i żołnierzy zaganiano na niego pod przymusem”.
Wajda podczas kręcenia filmu („politycznej agitki”) miał działać na zlecenie „polskich radykałów, którym nie w smak bohaterstwo 600 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli, wyzwalając Polskę od hitlerowców”. Celem owych „polskich radykałów” ma być zaś rzekomo „skłócenie Słowian”.