Mogłoby się wydawać, że demokratyczny kandydat w jesiennych wyborach prezydenckich ma zwycięstwo w kieszeni. Odchodząca republikańska administracja pozostawia po sobie kraj pogrążający się w gospodarczej recesji i uwikłany w dwie wojny, których końca nie widać. Mimo to sondaże dają republikańskiemu kandydatowi Johnowi McCainowi spore szanse na pokonanie Baracka Obamy. Walka będzie zapewne zacięta i brutalna.
– Wybór McCaina to wybór trzeciej kadencji Busha – powtarza Obama. Twierdzi, że jako prezydent sędziwy senator kontynuowałby niepopularny kierunek obecnego przywódcy. McCain ze wszystkich sił stara się pozbyć tej niebezpiecznej łatki i zdystansować od prezydenta, nie zrażając przy tym wiernej George’owi W. Bushowi bazy we własnej partii. Najlepszym przykładem jest Irak.
– Wojna w Iraku, dalsza strategia amerykańska: to będą teraz, poza gospodarką, główne przedmioty sporu – mówi „Rz” politolog i ekspert od badań opinii publicznej profesor Kenneth Warren.
Dotąd Irak znajdował się na dalszym planie, bo walka toczyła się wewnątrz obu partii, które mają na sprawę odmienne spojrzenie. Teraz różnica zdań między republikaninem McCainem i demokratą Obamą będzie bardzo wyrazista. Obama konsekwentnie występował przeciwko inwazji na Irak jeszcze wtedy, gdy większość demokratów, z Hillary Clinton włącznie, akceptowała argumentację Busha, że wojna była konieczna.
Dziś zapowiada jak najszybsze wyjście z Iraku, choć podkreśla, że należy je przeprowadzić w sposób przemyślany.