Katyń zajmował wczoraj moskiewskie sądy. Jednego dnia odbyły się aż dwie sprawy. W dodatku w dwóch różnych sądach zapadły dwa skrajne wyroki. Ale tylko od jednego powiało nadzieją.
– Skarga rodzin ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku wraca do ponownego rozpatrzenia – uznał Moskiewski Sąd Miejski. Anulował tym samym niedawną decyzję sądu rejonowego, który odrzucił pozew Polaków. Rodziny pomordowanych oficerów skarżyły się w nim na Główną Prokuraturę Wojskową Rosji, która odmówiła rehabilitacji pomordowanych.
Czy teraz mają większe szanse na wygraną? – Prawo jest po naszej stronie. Uważam, że powinniśmy wygrać. Mamy wystarczająco dużo dowodów na to, że władze ZSRR podjęły decyzję o straceniu polskich oficerów, kierując się motywami wyłącznie politycznymi – mówi „Rz” Anna Stawicka, rosyjska prawniczka, która reprezentuje Polaków.
Skarga wróci na wokandę za miesiąc. – Sukces adwokatów rodzin katyńskich to ewenement. Po raz pierwszy zdarzyło się, by w tej sprawie sąd opowiedział się po stronie poszkodowanych – mówi „Rz” Aleksander Gurianow, szef sekcji polskiej w Stowarzyszeniu Memoriał.
To właśnie jego organizacja była wczoraj wielką przegraną drugiego procesu. Sąd rejonowy w Moskwie oddalił bowiem jej zażalenie na Główną Prokuraturę Wojskową Rosji, która odmawia odtajnienia swojego postanowienia o umorzeniu śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. – Jeśli McDonald’s wystąpiłby do prokuratury o odtajnienie materiałów dotyczących II wojny światowej, a ta by odmówiła, to czy naruszyłaby prawa McDonald’s? – pytał sędzia Igor Tiuleniew.