Rz: Wznowienie prac polsko-rosyjskiej grupy do spraw trudnych w Warszawie nie obyło się bez zgrzytu w postaci publikacji w „Dzienniku” (artykuł „Historycy z Kremla fałszują naszą historię” z 13 czerwca, za który redakcja przeprosiła 16 czerwca, przyznając, że „popełniła pomyłkę”). Jak odebrała ją delegacja rosyjska?
Artiom Malgin: Myślę, że określenie „szokująca” nie będzie przesadne. Nie miała ona bowiem żadnego związku z rzeczywistością. 14 punktów, na które powołał się „Dziennik“, to propozycje zgłoszonych przez nas tematów książki, która ukaże się za rok i będzie dokumentowała wyniki wspólnej pracy.
Co znajdzie się w tej książce?
W dwujęzycznej pracy omówimy sprawę katyńską i spróbujemy przedstawić możliwie zbliżony punkt widzenia na inne trudne wydarzenia naszej historii. Każdy temat zostanie opracowany przez rosyjskiego i polskiego historyka. Oznacza to, że zanim zabiorą się do pracy, będą musieli przedyskutować temat i postarać się usunąć rozbieżności.
Taka praca wymaga atmosfery wzajemnego zaufania. Czy zagrażają jej takie publikacje jak ta w „Dzienniku”?