Krzyże na grobach ofiar UPA

W czterech wsiach pod Tarnopolem poświęcone zostały mogiły Polaków wymordowanych w 1944 r. przez ukraińskich nacjonalistów

Publikacja: 07.07.2008 02:28

Krzyże na grobach ofiar UPA

Foto: Rzeczpospolita

Po rzezi na Wołyniu dowództwo UPA wydało rozkaz, aby od kwietnia 1944 r. rozpocząć wypędzanie Polaków z Galicji Wschodniej. Zachował się rozkaz wraz ze szczegółową instrukcją: „Dawać polskiej ludności polecenia wyprowadzenia się w ciągu kilku dni na rdzenne polskie ziemie. Jeśli tego nie wykonają, wtedy wysyłać bojówki, które mężczyzn będą likwidować, a chaty i majątek palić”. W praktyce wyglądało to jednak inaczej – mordowano i mężczyzn, i kobiety, i dzieci.

W Ihrowicy na dawnym polskim cmentarzu zgromadzili się w sobotę ludzie, którzy zdołali tamte straszne czasy przeżyć. – Oddział UPA przyszedł do wsi, gdy 24 grudnia 1944 r. wszyscy usiedliśmy już do wieczerzy wigilijnej. Miejscowi nacjonaliści pokazywali im domy, w których mieszkali Polacy – opowiadał „Rz” Jan Białowąs.

To właśnie on od kilkunastu lat starał się o postawienie w Ihrowicy krzyża na grobach ofiar. Wielokrotnie słyszał odmowę. – Miejscowe władze odpowiadały mi, że nie wiedzą, jaki będzie na nim napis – mówi. Teraz, po uzyskaniu zgody władz obwodu tarnopolskiego, na starym cmentarzu stanął duży kamienny krzyż i tablice z nazwiskami ofiar.

Na mszę koncelebrowaną przez polskich księży przyszła spora grupa mieszkańców wsi, w tym pani, która z dumą mówiła o sobie, że jest „jedyną pozostałą tu Polką”. Stali nieco na uboczu i słuchali pięknego kazania ks. Władysława Iwaszczuka z Krzemieńca wzywającego do pojednania, ale w oparciu o prawdę. Słuchali też listu premiera Donalda Tuska czytanego przez organizatora uroczystości Andrzeja Przewoźnika, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Ale nie chcieli rozmawiać o przeszłości. – Nie pamiętam, to dawno było – odparła po ukraińsku starsza kobieta.

Inaczej było w Płotyczy, gdzie po donosie miejscowych nacjonalistów ukraińskich, że Polacy pomagają polskim partyzantom, w marcu 1944 r. do wsi wszedł oddział niemiecki. – Szli i zabijali ludzi – opowiada Paweł Albański, niegdyś mieszkaniec tej wsi. Tu na gości z Polski czekało wielu starszych ludzi. – Ty jesteś Maryjka, z którą się bawiłam – wykrzyknęła jedna z przybyłych pań. Podczas poświęcenia mogił dzisiejsi płotyczanie stali obok tych dawnych i obiecywali, że będą się grobami opiekować.W tej wsi zginęło 43 Polaków, w Ihrowicy – ok. 90, w Berezowicy Małej – ok. 130, a w Łozowej – 120 (pochowanych w Szlachcińcach). Łącznie w Galicji Wschodniej zginęło 20 – 25 tys. Polaków.

O przywrócenie pamięci o zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów zaapelował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. W homilii wygłoszonej podczas pielgrzymki Kresowian na Jasnej Górze stwierdził, że poprawność polityczna nie pozwala mówić całej prawdy o tragedii sprzed 64 lat. – A było to zaplanowane ludobójstwo – stwierdził cytowany przez PAP .

Po rzezi na Wołyniu dowództwo UPA wydało rozkaz, aby od kwietnia 1944 r. rozpocząć wypędzanie Polaków z Galicji Wschodniej. Zachował się rozkaz wraz ze szczegółową instrukcją: „Dawać polskiej ludności polecenia wyprowadzenia się w ciągu kilku dni na rdzenne polskie ziemie. Jeśli tego nie wykonają, wtedy wysyłać bojówki, które mężczyzn będą likwidować, a chaty i majątek palić”. W praktyce wyglądało to jednak inaczej – mordowano i mężczyzn, i kobiety, i dzieci.

Pozostało 82% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 954
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 953
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 952
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 951