Podejrzewamy, że Saakaszwili liczył na pomoc Amerykanów

USA mogły chcieć wywołać konflikt, by zwiększyć szansę McCaina – sugeruje Gleb Pawłowski, strateg Kremla

Publikacja: 13.08.2008 04:05

Podejrzewamy, że Saakaszwili liczył na pomoc Amerykanów

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Kreml deklaruje, że rosyjska operacja w Gruzji, która miała zmusić Tbilisi do „pokoju” została zakończona. Jak ją pan ocenia?

Gleb Pawłowski: Można ją racjonalnie uzasadnić, odwołując się do faktów: operację spowodowała niczym niesprowokowana eskalacja działań podjętych przez Gruzję. Celem Rosji było ustanowienie pokoju oraz uniemożliwienie ponownej agresji ze strony Tbilisi. Podkreślę: rosyjska odpowiedź zaczęła się, gdy armia gruzińska kontrolowała Cchinwali przy słabym oporze Osetyjczyków. Dla nas było oczywiste, że to z góry założona strategia Saakaszwilego.

Zaskoczyła pana reakcja Zachodu?

Teraz najbardziej istotną kwestią dla Kremla jest odpowiedź na pytanie, czy w jakiejkolwiek formie – ustnej bądź pisemnej – amerykańska administracja pozwoliła Saakaszwilemu na tę awanturę. W zależności od odpowiedzi będzie możliwa ocena tego konfliktu. Pytanie brzmi: czy spowodował go jeden niezrównoważony człowiek, czy – jak sądzi Kreml – Saakaszwili mógł mieć nadzieję, że otrzyma pomoc ze Stanów Zjednoczonych. Ostatnio jesteśmy coraz bardziej skłonni przypuszczać, że ze strony Ameryki mógł to być swego rodzaju nie tyle wojskowy, ile administracyjno- -polityczny spisek. Mógł to być wyraz nadziei na zmianę przebiegu kampanii przedwyborczej i uczynienie jej bardziej sprzyjającą dla Johna McCaina niż dla Baracka Obamy. A co do stanowiska Europy, ważne było to, że problem dyskutowano wraz z Rosją. Interesująca dla nas wydała się propozycja, która mówiła o utworzeniu strefy wspólnego bezpieczeństwa w regionie kaukaskim.

Gdyby pana spiskowa teoria się potwierdziła, jak powinna zareagować Moskwa?

Rosja ma dużo zastrzeżeń do amerykańskiej polityki, ale mimo to Kreml nie brał pod uwagę, że administracja George’a W. Busha – który niejednokrotnie wypowiadał się pochlebnie na temat Rosji i Putina – mogłaby próbować w tak nieodpowiedzialny sposób podważyć bezpieczeń-stwo na Kaukazie. Wówczas mielibyśmy do czynienia z powtórką sytuacji na Bliskim Wschodzie, co zmusiłoby Rosję do ponownego przeanalizowania całego kompleksu stosunków rosyjsko-amerykańskich.

Jak ocenia pan wizytę prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi? To zwykłe gesty. Nie znam treści jego rozmów z prezydentem Saakaszwilim, ale mogę je uznać za polityczną demonstrację, która nie przyczyni się do rozwiązania istniejącego problemu. Przecież Rosja także nie jest zachwycona wojenną operacją w Osetii Południowej, którą wszakże profesjonalnie przeprowadziliśmy. Przed naszym krajem stoją inne problemy, dotyczące nie tylko modernizacji rosyjskich sił zbrojnych. To, co nas bardziej niepokoi, to narastające antyzachodnie nastroje, które nasilają się po konflikcie na Kaukazie.

Czy sądzi pan, że Europa pozwoli Osetii Południowej otrzymać status niepodległego państwa, podobnie jak pozwoliła Kosowowi na odłączenie się od Serbii?

W sprawie Gruzji należy mówić nie tyle o poparciu Zachodu, ile Stanów Zjednoczonych, które dziś powracają do geopolityki w starym stylu. Jeśli zaś chodzi o niepodległość dla Osetii Południowej, to jest to pomysł nierealny. Z prostego powodu. Osetia Południowa jest bardzo mała. Większą część jej mieszkańców łączą bliskie więzi rodzinne z mieszkańcami Osetii Północnej (wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej – red.). Poza tym 90 procent jej mieszkańców to obywatele rosyjscy. Nie bardzo rozumiem, jak mieliby tworzyć niepodległe państwo. Saakaszwili zaprzepaścił szansę na polityczną debatę na temat perspektyw rozwiązania konfliktów między Gruzją a Abchazją i Osetią Południową poprzez utworzenie federacji.

Dzisiaj nie ma już politycznej szansy na realizację tego scenariusza. Powrót do rozmów na ten temat jest niemożliwy, a winę za to ponosi obecna administracja gruzińska.

RZ: Kreml deklaruje, że rosyjska operacja w Gruzji, która miała zmusić Tbilisi do „pokoju” została zakończona. Jak ją pan ocenia?

Gleb Pawłowski: Można ją racjonalnie uzasadnić, odwołując się do faktów: operację spowodowała niczym niesprowokowana eskalacja działań podjętych przez Gruzję. Celem Rosji było ustanowienie pokoju oraz uniemożliwienie ponownej agresji ze strony Tbilisi. Podkreślę: rosyjska odpowiedź zaczęła się, gdy armia gruzińska kontrolowała Cchinwali przy słabym oporze Osetyjczyków. Dla nas było oczywiste, że to z góry założona strategia Saakaszwilego.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019