Cztery lata temu kandydat demokratów John Kerry przeszedł swą kampanią jak burza przez 16 tradycyjnie demokratycznych hrabstw Ohio. W dniu wyborów zebrał z tego stanu więcej głosów niż kiedykolwiek w historii kandydat jego partii.
Ale przewaga Kerry'ego na terenach zurbanizowanych nie mogła całkowicie zniwelować poparcia, jakie prezydent George W. Bush zdobył w małych miasteczkach. Bush zwyciężył w 2004 roku w Ohio, otrzymując 51 procent głosów. O niespełna 200 tysięcy więcej niż rywal, ale to wystarczyło, by wygrać i zapewnić sobie poparcie 20 elektorskich głosów z tego stanu. Właśnie dzięki wsiom i miasteczkom, gdzie głosowało na niego ponad 60 procent wyborców.
Także w tym roku - zauważa Cauchon - McCain musi postarać się o poparcie małych lokalnych społeczności, by zrównoważyć przewagę, jaką Obama ma w dużych miastach Ohio.
Nie będzie to łatwe. Kiedyś tradycyjnie głosujące na republikanów, w 2006 roku społeczności te odwróciły się od nich na wszystkich frontach: w wyborach do Senatu, w wyborach gubernatora, kongresu stanowego, burmistrzów i rad miejskich. Jak wynika z analiz "USA Today" - zdarzyło się to głównie w hrabstwach o wysokiej stopie bezrobocia.
Coshocton zamieszkuje 11,5 tysięcy osób. Kiedyś żyło się tu w miarę dostatnio, między innymi dzięki rzemiosłu i fabrykom produkującym podstawki dla Coca-Coli oraz kalendarze. Dziś centrum miasteczka jest w połowie opustoszałe, a bezrobocie w hrabstwie przekroczyło 10 procent. - Jedyna praca, jaką jeszcze można tu znaleźć, jest w barach szybkiej obsługi - mówi Roger Tuck, niegdyś zatrudniony w pobliskiej fabryce części samochodowych. Bezrobocie w całym Ohio przekroczyło w lipcu 7 procent i było najwyższe od 15 lat.