Nie lekceważ miasteczka w Ohio

Coshocton w Ohio. Takie sielskie miasteczka mogą w dużym stopniu zdecydować, kto - John McCain czy Barack Obama - zostanie prezydentem, pisze Dennis Cauchon w "USA Today".

Aktualizacja: 17.09.2008 13:03 Publikacja: 17.09.2008 12:40

Obama wśród farmerów z Dillonvale w stanie Ohio

Obama wśród farmerów z Dillonvale w stanie Ohio

Foto: AFP

Cztery lata temu kandydat demokratów John Kerry przeszedł swą kampanią jak burza przez 16 tradycyjnie demokratycznych hrabstw Ohio. W dniu wyborów zebrał z tego stanu więcej głosów niż kiedykolwiek w historii kandydat jego partii.

Ale przewaga Kerry'ego na terenach zurbanizowanych nie mogła całkowicie zniwelować poparcia, jakie prezydent George W. Bush zdobył w małych miasteczkach. Bush zwyciężył w 2004 roku w Ohio, otrzymując 51 procent głosów. O niespełna 200 tysięcy więcej niż rywal, ale to wystarczyło, by wygrać i zapewnić sobie poparcie 20 elektorskich głosów z tego stanu. Właśnie dzięki wsiom i miasteczkom, gdzie głosowało na niego ponad 60 procent wyborców.

Także w tym roku - zauważa Cauchon - McCain musi postarać się o poparcie małych lokalnych społeczności, by zrównoważyć przewagę, jaką Obama ma w dużych miastach Ohio.

Nie będzie to łatwe. Kiedyś tradycyjnie głosujące na republikanów, w 2006 roku społeczności te odwróciły się od nich na wszystkich frontach: w wyborach do Senatu, w wyborach gubernatora, kongresu stanowego, burmistrzów i rad miejskich. Jak wynika z analiz "USA Today" - zdarzyło się to głównie w hrabstwach o wysokiej stopie bezrobocia.

Coshocton zamieszkuje 11,5 tysięcy osób. Kiedyś żyło się tu w miarę dostatnio, między innymi dzięki rzemiosłu i fabrykom produkującym podstawki dla Coca-Coli oraz kalendarze. Dziś centrum miasteczka jest w połowie opustoszałe, a bezrobocie w hrabstwie przekroczyło 10 procent. - Jedyna praca, jaką jeszcze można tu znaleźć, jest w barach szybkiej obsługi - mówi Roger Tuck, niegdyś zatrudniony w pobliskiej fabryce części samochodowych. Bezrobocie w całym Ohio przekroczyło w lipcu 7 procent i było najwyższe od 15 lat.

Demokraci w 2006 wygrali w okręgach tradycyjnie republikańskich. Kampania Obamy podąża tym samym śladem i wiele dolarów z solidnej puli zebranej przez tego kandydata idzie na to, by znowu pokonać rywali na ich tradycyjnym terenie wpływów.

Cztery lata temu kandydat demokratów John Kerry przeszedł swą kampanią jak burza przez 16 tradycyjnie demokratycznych hrabstw Ohio. W dniu wyborów zebrał z tego stanu więcej głosów niż kiedykolwiek w historii kandydat jego partii.

Ale przewaga Kerry'ego na terenach zurbanizowanych nie mogła całkowicie zniwelować poparcia, jakie prezydent George W. Bush zdobył w małych miasteczkach. Bush zwyciężył w 2004 roku w Ohio, otrzymując 51 procent głosów. O niespełna 200 tysięcy więcej niż rywal, ale to wystarczyło, by wygrać i zapewnić sobie poparcie 20 elektorskich głosów z tego stanu. Właśnie dzięki wsiom i miasteczkom, gdzie głosowało na niego ponad 60 procent wyborców.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017