Według gazety, w 1960 roku zdecydowała telewizja. Los Richarda Nixona został przypieczętowany przez bezlitosne reflektory w studiu telewizyjnym, kiedy jego rywal John F. Kennedy śmiało wkroczył w erę nowych mediów. W 1988 roku przesądziło jedno zdjęcie Michaela Dukakisa, wyraźnie niechętnie pozującego w czołgu - niezbyt dobra rekomendacja dla przywódcy czasu kryzysu zimnowojennego. W 2004 roku telewizja Fox News powtarzała Amerykanom, że John Kerry "wygląda jak Francuz", czym utrwalała jego wizerunek oderwanego od rzeczywistości przedstawiciela elit, z wyszukanymi upodobaniami i zagraniczną żoną.

Nie widać jeszcze takiego punktu w tegorocznej kampanii, ale "The Independent" typuje, że nie będą to sprawy samych kandydatów, ich ewentualnych gaf czy ich poglądów na ważne sprawy. Tym razem pójdzie o kobiety.

Nie tylko dlatego, że gubernator Alaski Sarah Palin jest kandydatką republikanów na wiceprezydenta, a senator z Nowego Jorku Hillary Clinton o włos przegrała demokratyczną nominację na prezydenta z Barackiem Obamą. Wystarczy - sugeruje gazeta - popatrzeć na to, co dzieje się w informacyjnych kanałach telewizyjnych. Ciągle są tam i brylują "starzy dobrzy znajomi" mężczyźni. Ale najciekawsze komentarze są autorstwa kobiet. I to kobiety zadają najtrudniejsze pytania pod adresem obu kandydatów i osób prowadzących ich kampanie.