Moskiewski Sąd Miejski odrzucił w czwartek zażalenie stowarzyszenia Memoriał, które chce wyjaśnić, dlaczego prokuratura wojskowa umorzyła w 2004 roku śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. Sąd uznał, że organizacja badająca stalinowskie zbrodnie nie ma prawa domagać się odtajnienia decyzji prokuratury. Podtrzymał tym samym wcześniejszy wyrok sądu rejonowego. Sędzia Igor Tiuleniew wywołał wtedy zdumienie wśród działaczy organizacji stwierdzeniem, że ma ona w tej sprawie takie same prawa jak sieć barów McDonalds.
Memoriał stara się wykazać, że jako instytucja reprezentująca rodziny ofiar ma prawo poznać uzasadnienie prokuratury. Choć sędziowie konsekwentnie odrzucają starania organizacji, kilka dni temu pozwolili zapoznać się z dokumentami dwóm prawnikom reprezentującym indywidualne wnioski 10 krewnych zamordowanych w Katyniu polskich oficerów. Zdaniem prawników są szanse, że kolejnym krokiem będzie dopuszczenie rodzin ofiar do tajnych dokumentów.
– Być może jesteśmy na progu przełomu. Widzimy coraz więcej oznak, że strona rosyjska jest skłonna do ustępstw w sprawie Katynia – mówi „Rz” dr Ireneusz Kamiński, prawnik, który jest pełnomocnikiem krewnych ofiar. Podkreśla, że na takie ustępstwa mogą na razie liczyć jedynie prawnicy występujący w imieniu indywidualnych osób. Dlaczego?
– W całej sprawie chodzi o rehabilitację 23 tysięcy polskich oficerów. Strona rosyjska nie chce tego zrobić jednocześnie, czego mógłby domagać się Memoriał. Bo byłoby to przyznaniem się do winy. Inaczej by wyglądało, gdyby dokonywano rehabilitacji pojedynczych osób – tłumaczy Kamiński.
Niewykluczone, że Rosja obawia się, iż po wyczerpaniu drogi prawnej sprawa mogłaby trafić do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Byłby to kolejny cios dla jej wizerunku na świecie.