Dla Niemców 11 listopada 1918 roku jest datą porozumienia o zawieszeniu broni kończącego mordercze zmagania na frontach pierwszej wojny światowej. Dla gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” porażka Niemiec w tej wojnie jest co najmniej problematyczna. „Jak można było w traktacie wersalskim tak upokorzyć Niemcy?” – pytał wczoraj dziennik w komentarzu redakcyjnym. Jego zdaniem to było jedną z przyczyn przyszłych „kryzysów i wojen”. Dziennik ubolewa, że Czechosłowacji przyznano Kraj Sudecki bez referendum, tak jak Polsce „duże obszary Prus zachodnich” i Poznań. „W innych regionach odbyły się plebiscyty, ale były często farsą” – czytamy dalej. Chodzi zapewne między innymi o plebiscyt na Górnym Śląsku, w wyniku którego został częścią państwa polskiego. – Zdumiewające, że taki komentarz ukazał się w 90. rocznicę niepodległości Polski – ocenia prof. Wolfgang Wippermann, historyk z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.
W Magdeburgu otwarto w poniedziałek z inicjatywy Towarzystwa Niemiecko-Polskiego niewielką wystawę poświęconą losom twierdzy, której więźniem był Józef Piłsudski. Przywódca Legionów trafił tam po odmowie złożenia przysięgi na wierność Wilhelmowi II. Zwolniony w przeddzień zakończenia wojny stanął na czele państwa polskiego. Jego osoba wywołuje do dziś kontrowersje w radzie miejskiej Magdeburga, stolicy Saksonii-Anhaltu, o czym przypomniała „Gazeta Wyborcza”.
– Radni Partii Lewicy i SPD sprzeciwili się tablicy przypominającej o losach marszałka – tłumaczy „Rz” Eberhard Seifert, radny CDU. Kilka lat temu wystąpił z takim wnioskiem, mając poparcie polskiej ambasady, która była gotowa sfinansować projekt. – Ze strony lewicy padły oskarżenia, że Piłsudski nie zasługuje na upamiętnienie, bo nie był demokratą, lecz faszystą – mówi Seifert.
– Dlaczego mielibyśmy uhonorować Piłsudskiego, który nic dla Magdeburga nie zrobił? – pyta Oliver Müller, szef Partii Lewicy w Magdeburgu. Nie brak argumentów, że w Magdeburgu nie ma też śladu obecności w twierdzy późniejszego prezydenta Francji Charlesa de Gaulle’a, internowanego tu w czasie I wojny światowej oficera armii francuskiej. Nie ma więc także potrzeby uhonorowania Józefa Piłsudskiego. – Tym bar- dziej, że jego postać nie jest jednoznacznie oceniana nawet w samej Polsce – podkreśla radny Müller.
– Nazywanie Piłsudskiego faszystą ma w Niemczech długą tradycję, sięgającą zamachu stanu w 1926 roku. Komunistów i socjaldemokratów dzieliło w czasie Republiki Weimarskiej wszystko. Byli jedynie zgodni w ocenie Piłsudskiego. Wygląda na to, że w Magdeburgu nic się od tego czasu nie zmieniło – tłumaczy prof. Wippermann.