47-letni Dżing Hua Wu pracował w branży zaawansowanych technologii od ćwierć wieku. Ojciec trójki dzieci, miał opinię cichego i spokojnego domatora. – To taki miły facet, nigdy bym się po nim czegoś takiego nie spodziewał – powiedział jego sąsiad w rozmowie z „San Francisco Chronicle”. Podobną opinię wystawili mu jego współpracownicy. Pan Wu nigdy nie sprawiał w pracy żadnych kłopotów.
Szefowie firmy SiPort – która specjalizuje się w produkcji półprzewodników do cyfrowych odbiorników radiowych – zwolnili pana Wu rano. Kilka godzin później zażądał on spotkania z trzema ważnymi pracownikami firmy „w celu omówienia jego przyszłości zawodowej”. Został przyjęty przez wicedyrektora ds. operacyjnych, kierownika i szefową działu kadr.
Po krótkiej wymianie zdań zwolniony pracownik wyjął pistolet kalibru 9 mm, wymierzył w zaskoczonych zwierzchników i opróżnił magazynek. Cała trójka zginęła na miejscu. Po dokonaniu potrójnego zabójstwa pan Wu schował broń, opuścił budynek i spokojnie, nieniepokojony przez nikogo odjechał w nieznanym kierunku swoim srebrnym samochodem terenowym.
Podjęte przez policję poszukiwania zakończyły się dopiero po 24 godzinach. Po krótkiej strzelaninie na jednym ze skrzyżowań w miasteczku Mountain View (znajduje się tam dom pana Wu) uciekinier oddał się w ręce policji. Eksperci ostrzegają, że jeżeli firmy będą nadal w takim tempie zwalniać swoich pracowników, podobne tragedie mogą się powtarzać.