Palestyńska wojna domowa

Izrael podjął decyzję o rozszerzeniu ofensywy przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy. W cieniu inwazji trwa inna, nie mniej okrutna walka. Toczą ją czołowe palestyńskie ugrupowania Hamas i Fatah. W niej również są ranni i zabici - pisze Piotr Zychowicz z Ramallah

Aktualizacja: 07.01.2009 21:18 Publikacja: 07.01.2009 17:36

Żółte flagi Fatahu na demonstracji przeciw agresji Izraela

Żółte flagi Fatahu na demonstracji przeciw agresji Izraela

Foto: AFP

Stolica Zachodniego Brzegu Jordanu Ramallah. Na głównym placu al Manara stoi kilka policyjnych radiowozów i jeepów służb bezpieczeństwa. O maski samochodów opierają się umundurowani Palestyńczycy i zza szkieł ciemnych okularów uważnie lustrują przechodniów. Założone na bakier berety, karabiny AK-47 w rękach, u boku bambusowe pałki. Podobnie jest na odchodzących od placu ulicach. Na każdym rogu widać charakterystyczne granatowe i zielone mundury.

Miasto wygląda tak, jakby panował w nim stan wojenny. Każda większa grupa ludzi budzi zainteresowanie policjantów. Są legitymowani i proszeni o natychmiastowe rozejście się do domów. – To z obawy przed Hamasem. Tylko w kilku ostatnich dniach siły bezpieczeństwa rozpędziły kilka demonstracji solidarności ze Strefą Gazy zorganizowanych przez tę organizację – opowiada właściciel sklepu z islamskimi chustami, dywanami i naczyniami przypominającymi lampę Alladyna.

Z ustawionego w kramie kasetowego magnetofonu Sanyo zawodzi jazgotliwe arabskie disco, które wtapia się w zgiełk ulicy. Nadużywane przez palestyńskich kierowców klaksony, pokrzykiwania ulicznych handlarzy, śmiech dzieci i ryk osłów, najpopularniejszego – po kilkunastoletnich, poobijanych mercedesach – środka transportu na terenie Autonomii Palestyńskiej.

[srodtytul]Wspólny okupant[/srodtytul]

Na Zachodnim Brzegu Jordanu władzę sprawuje świecka, umiarkowana organizacja Fatah, śmiertelny wróg islamskiego Hamasu ze Strefy Gazy. Jej biura znajdują się w dzielnicy rządowej, w tym samym miejscu, gdzie ministerstwa i siedziba prezydenta Autonomii Mahmuda Abbasa. Ta część miasta jest ściśle chroniona przez doborowe jednostki. Przed budynkami stoją lśniące nowością i czarnym lakierem metalic potężne terenowe nissany.

Obok nich na szeroko rozstawionych nogach ochroniarze w jednolitych czarnych uniformach i kamizelkach kuloodpornych. Ci zamiast wysłużonych kałasznikowów mają już nowoczesne, zachodnie automaty. Część z nich to Amerykanie. Mężczyźni o anglosaskich rysach i Murzyni. Prawdopodobnie pracownicy jednej z prywatnych firm wojskowych, które często pracują dla bliskowschodnich przywódców.

Na każdym budynku w dzielnicy rządowej rozlepiono plakaty z podobizną zmarłego przywódcy ruchu Fatah Jasera Arafata. Stare, spłowiałe na słońcu, są zastępowane nowymi. Rozmawiam z kilkoma działaczami Fatahu, na czele z Abdullahem Abdullahem, szefem Komitetu Politycznego OWP. Wszyscy zapewniają, że w obliczu izraelskiej inwazji na Strefę Gazy ich spór polityczny z Hamasem nie ma żadnego znaczenia, a wszyscy Palestyńczycy są zjednoczeni przeciwko „okupantom”.

Zupełnie co innego można usłyszeć po wyłączeniu dyktafonu. Nieoficjalnie część działaczy Fatahu przyznaje, że wewnętrzny spór między Palestyńczykami nie tylko nie wygasł, ale wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej się zaostrzył. – Według informacji, które dochodzą do nas ze Strefy Gazy, 75 naszym działaczom w Strefie Hamas przestrzelił nogi. Innym połamał ręce. Podobno są również zabici – mówi jeden z członków organizacji.

Sam Hamas ogłosił zaś, że dokonał egzekucji 35 „izraelskich kolaborantów”. Niewykluczone, że część z nich była właśnie działaczami konkurencyjnego ugrupowania. Kilkudziesięciu innych członków Fatahu zostało zamkniętych w areszcie domowym, który mogą opuszczać tylko na piątkowe modły. Działania te prowadzą specjalne, znane z bezwzględności jednostki policji politycznej – Aparatu Bezpieczeństwa Wewnętrznego – podlegającej Ministerstwu Spraw Wewnętrznych w Strefie Gazy.

– Zamiast strzelać do Izraelczyków, wolą zabijać swoich rodaków – mówi inny działacz z Zachodniego Brzegu. Hamas się boi, że Fatah może wykorzystać sytuację, jaką stworzyła izraelska operacja, i odzyskać utraconą półtora roku temu kontrolę nad Strefą. Podobno gdy tylko rozpoczęła się izraelska operacja, prezydent Abbas zwołał specjalną naradę swojego gabinetu, podczas której polecił opracować plan przejęcia władzy w Strefie na wypadek załamania się reżimu Hamasu.

[srodtytul]Fatah lepszy dla Izraela[/srodtytul]

– Rzeczywiście, toczymy w naszym gronie dyskusje na temat tego, co się dzieje w Gazie, i rozważamy rozmaite warianty. Nie możemy jednak tak po prostu zastąpić Hamasu, gdy zostanie on obalony przez izraelską armię. Opinia publiczna nigdy by nam tego nie wybaczyła. Bylibyśmy skończeni jako zdrajcy i kolaboranci. Rozważamy więc inny wariant: zorganizowanie szybkich wyborów, które wygramy – mówi działacz Fatahu.

Wygląda na to, że ugrupowanie to może liczyć na przychylność Izraela. – Nie należę do fanów Fatahu, ale na pewno wolelibyśmy, żeby to on kontrolował Strefę. Na pewno nie obalimy za nich Hamasu, ale myślę, że jeżeli się na poważnie zaangażują, mogą zrobić to sami. Hamas w efekcie naszej operacji uległ znacznemu osłabieniu – twierdzi w rozmowie telefonicznej dr Szmuel Bar, izraelski ekspert ds. wojskowości i bezpieczeństwa.

Gdy zaczęły się bombardowania Strefy, do przedstawiciela izraelskiego Ministerstwa Obrony Amosa Gilada zadzwonił doradca prezydenta Abbasa Nimmer Hammad. Miał on powiedzieć, że Fatah „uznaje prawo Izraela do likwidacji Hamasu”. Właśnie dlatego jego siły bezpieczeństwa robią wszystko, aby nie dopuścić do demonstracji Hamasu i zapobiec atakom na Izraelczyków na tym terytorium. – Jesteśmy zaskoczeni, że na Zachodnim Brzegu Jordanu jest tak spokojnie. Obawialiśmy się poważniejszych wystąpień – podkreśla rzeczniczka izraelskiej armii major Awital Lejbowic.

Stolica Zachodniego Brzegu Jordanu Ramallah. Na głównym placu al Manara stoi kilka policyjnych radiowozów i jeepów służb bezpieczeństwa. O maski samochodów opierają się umundurowani Palestyńczycy i zza szkieł ciemnych okularów uważnie lustrują przechodniów. Założone na bakier berety, karabiny AK-47 w rękach, u boku bambusowe pałki. Podobnie jest na odchodzących od placu ulicach. Na każdym rogu widać charakterystyczne granatowe i zielone mundury.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022