28 procent Niemców jest przekonanych o wyższości socjalizmu nad kapitalizmem. Uważają, że socjalizm powinien dostać jeszcze jedną szansę. Szansę na sprawdzenie się w praktyce w warunkach zjednoczonych Niemiec, bo eksperyment z czasów NRD się nie udał. Połowa obywateli RFN opowiada się za przywróceniem „osiągnięć” NRD – takich jak system opieki zdrowotnej czy szkolnictwa. Chce tego przeważająca większość (84 proc.) mieszkańców wschodnich landów - wskazują wyniki badań instytutu Infratest Dimap.
– Tak było także po II wojnie światowej, gdy większość Niemców uważała, że narodowy socjalizm nie był wcale taki zły, został jedynie niewłaściwie wcielony w życie – mówi „Rz” znany historyk Hans-Ulrich Wehler. Twierdzi, że w dobie kryzysu Niemcy zdają się zapominać, czym był socjalizm w wydaniu NRD i jak skończyły się podobne eksperymenty w Polsce i innych krajach.
– NRD maszeruje na zachód. RFN ulega „uwschodnieniu” – ostrzega na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) pisarz Maxim Biller. Obserwuje, jak zmienia się mentalność jego rodaków w starych landach pod wpływem gloryfikowania NRD na wschodzie kraju. Udowadnia, że nie może być inaczej w kraju rządzonym przez kanclerz, która kierowała w przeszłości komórką propagandy i agitacji w FDJ (Wolnej Młodzieży Niemieckiej) będącej przybudówką partii komunistycznej SED. Maybrit Ilner, supergwiazda politycznego talk show publicznej telewizji, miała kiedyś legitymację SED.
– Takie myślenie to absurd – oburzają się przeciwnicy Billera, udowadniając, że w dawnej RFN socjalizm i komunizm miały zawsze zwolenników. Ci ludzie przyłączyli się dwa lata temu do postkomunistów z byłej NRD, tworząc Partię Lewicy, która w ostatnim czasie zdołała umieścić reprezentantów w parlamentach czterech zachodnich landów. – To niewątpliwie sukces, ale trudno wyciągać z tego wniosek, że NRD przemieszcza się na zachód – mówi socjolog Jochen Staadt.
O sprzyjanie socjalizmowi podejrzewany jest Frank-Walter Steinmeier, szef niemieckiej dyplomacji i kandydat SPD na kanclerza we wrześniowych wyborach do Bundestagu. A to dlatego, że chce ratować zakłady Opla zagrożone bankructwem koncernu General Motors. – Nadrabiając straty w wyścigu do urzędu kanclerskiego SPD zrzuca balast zasad gospodarki rynkowej – pisał konserwatywny „FAZ”. Za ratowaniem tysięcy miejsc pracy w Oplu opowiada się większość społeczeństwa, traktująca taki krok jako wyraz solidarności i sprawiedliwości społecznej. Są to wartości, które szybko zyskują na znaczeniu w dobie kryzysu.