– Mój ojciec nigdy nie doszedł do siebie po pobycie w niewoli. Miał poważne kłopoty ze zdrowiem, a co gorsza – borykał się z tym, co nazywamy dziś zespołem stresu pourazowego. Miał lęki, na dźwięk języka japońskiego wpadał w przerażenie, budził się w nocy z krzykiem. Dla mnie i dla mamy było to bardzo trudne – wspomina w rozmowie z „Rz” 62-letni James McAnulty ze szkockiej miejscowości Wishaw w Lanarkshire.
Jego ojciec Patrick McAnulty podczas wojny służył na krążowniku „Exeter”. Jednostka została zatopiona 1 marca 1942 roku na Morzu Jawajskim, a on wyłowiony z wody przez Japończyków. Najpierw przez pewien czas siedział w obozie, a następnie przetransportowano go do kopalni węgla Yoshikuma, w której został zmuszony do pracy jako górnik.
Kopalnia ta należała do znanej rodziny przemysłowców, z której wywodzi się dzisiejszy premier Japonii Taro Aso. Przez wiele lat Aso zaprzeczał, jakoby w rodzinnych kopalniach pracowali alianccy jeńcy. Ostatnio jednak, jak podał „Daily Telegraph”, ujawniono dokumenty, które świadczą o tym, że trafiło do nich 101 Brytyjczyków, 197 Australijczyków i dwóch Holendrów.
– Napisałem list do premiera Aso i jego brata, szefa firmy Lafarge Aso Cement Co. Domagam się w nich przeprosin i rekompensaty. Na razie nie dostałem odpowiedzi. Wiem, że zwykłemu Szkotowi nie będzie łatwo wygrać z przywódcą potężnego państwa, ale nie zamierzam dać za wygraną. Będę do nich pisał co miesiąc – powiedział McAnulty.
Syn marynarza chce, żeby rodzina Aso wypłaciła mu 800 funtów. Czyli dokładnie tyle, ile wynosiła roczna płaca szkockiego górnika w połowie lat 40. – Tu nie chodzi o pieniądze, lecz o honor. O oddanie sprawiedliwości mojemu ojcu i wszystkim innymi jeńcom, którzy znaleźli się w tej sytuacji – podkreślił McAnulty.