Córka zmarłego w 1975 roku Francisca Franco Carmen Franco Polo obawia się, że jest to pierwszy krok do odebrania Pazo de Meiras rodzinie generała przez socjalistyczny rząd Hiszpanii. Wystąpiła do sądu o wstrzymanie wejścia w życie dekretu, na mocy którego rezydencja została uznana za dobro kultury. Jak informuje „El Pais”, przegrała batalię prawną.
Jeśli tak zdecydują władze Galicii, zameczek będzie musiał otworzyć podwoje dla turystów, na początek przez cztery dni w miesiącu. Na nic zdały się argumenty, że z powodu przekształcenia rezydencji w muzeum rodzina będzie zmuszona ponosić dodatkowe koszty na ochronę i ubezpieczenia, nie mówiąc o ewentualnych remontach, wymuszonych aktami wandalizmu przeciwników generała, czy wręcz zamachami. Sąd uznał te obawy za czysto hipotetyczne, wręcz nierealne.
Pazo to budowla typowa dla Galicii. W średniowieczu pełniła funkcje obronne. Pazo de Meiras leży w Sada, na wschód od miasta La Coruna. W obecnym kształcie zameczek powstał pod koniec XIX wieku na ruinach wcześniej istniejącego dworu. Jest to kamienna budowla w stylu romantycznym, z dwiema wieżami, otoczona wielkim parkiem. W 1939 r. miejscowi notable postanowili podarować ją generałowi Franco jako „dar narodu”. Ponieważ musieli wykupić posiadłość, zorganizowali zbiórkę wśród Galisyjczyków, którzy – mniej lub bardziej dobrowolnie – wpłacali na ten cel pieniądze i ofiarowali rodzinne kosztowności. Uchylającym się od składki przyklejano etykietkę „czerwonych” ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dlatego m.in. wielu Galisyjczyków uważa udostępnienie posiadłości zwiedzającym za akt sprawiedliwości dziejowej.