Zastąpił go były czekista. Kreml, a ściśle wicepremier Wiktor Zubkow, uznał, że 45-letni Łoginow zrobił swoje i może odejść.
Dyrektor generalny Sojuzołodoimportu – państwowego przedsiębiorstwa zarządzającego najcenniejszymi markami rosyjskich alkoholi – oficjalnie sam złożył podanie o zwolnienie. Ale nikt w to nie wierzy, bo takie dobrowolne odejścia to przypadek w Rosji niespotykany. Wysoka państwowa posada to skarb i polisa na dobrobyt swój i rodziny, który każdy poczytalny urzędnik chroni wszelkimi sposobami. A Łoginow miał na swoim koncie liczne sukcesy.
Gdy w 2002 roku obejmował stanowisko, sztandarowe marki znajdowały się w rękach oligarchy Jurija Szeflera i jego SPI Group. Liczone w setki milionów dolarów zyski ze sprzedaży w kraju i za granicą morza stolicznej, moskowskiej, sowieckowo szampanskowo szły do kieszeni oligarchy, bo w 1992 r. jacyś (nikt już nie chce pamiętać jacy) urzędnicy lekką ręką oddali mu dobro narodowe.
Łoginow poszedł na wojnę z oligarchą i po wielu procesach wygrał dla Kremla przywrócenie własności marek na terenie kraju oraz prawa sprzedaży wódek w 33 krajach świata (oprócz USA i Europy Zachodniej).
U innego oligarchy wywojował też zwrot państwu wódki Cristall – najpopularniejszego w Rosji alkoholu początku trzeciego tysiąclecia. Dziś Sojuzołodoimport jest właścicielem 40 znaków towarowych rosyjskich alkoholi, w tym wielu najsłynniejszych.