– Na ludzkie szczątki natrafiono podczas porządkowania cerkwi – opowiada Jarosław Bernikowicz, działacz pozycyjnego ruchu Za Wolność” w Głębokiem. Jak podkreśla, pod soborem Narodzenia Najświętszej Bogurodzicy znajdują się ogromne piwnice. Właśnie w nich podczas prac porządkowych odkryto szczątki.
– Tam może być bardzo wiele zwłok, może nawet setki – mówi Bernikowicz. – Odnalezieni to zarówno ludzie dorośli, jak i dzieci. – Po odkopaniu około 20 zwłok z piwnic zaczął się wydobywać straszny smród, więc szybko je przysypano – dodaje. Podczas bardzo pobieżnego przeszukiwania zwłok znaleziono naboje od rewolweru Nagan radzieckiej produkcji, używanego w Armii Czerwonej i NKWD. – Były też letnie obuwie i odzież męska, damska i dziecięca, a także paczka przedwojennych polskich papierosów wyprodukowanych w Warszawie – opowiada Bernikowicz.
Podkreśla, że gdyby mordu dokonano w 1941 roku, już po wkroczeniu wojsk niemieckich, to ofiary na pewno nie mogłyby mieć przy sobie przedwojennych papierosów.
– To oczywiste, że ta tragedia musiała mieć miejsce jesienią 1939 roku i że była to czystka dokonana przez bolszewików. Ale nie wykluczam, że władze stwierdzą, iż odnalezieni to ofiary drugiej wojny światowej lub po prostu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (tak w ZSRR nazwano wojnę niemiecko–radziecką – przyp. red.) – dodaje.
O masowym grobie napisała wczorajsza „Gazeta Wyborcza”. A Radio Swoboda cytowało krajoznawcę z Głębokiego Uładzimira Skrabatuna, który uważa, że ludzie mogli być mordowani przez NKWD właśnie w piwnicach pod soborem. Według niego mogą one mieć nawet kilka pięter pod ziemią. – Na górze nikt by nawet nie usłyszał wystrzałów – twierdzi. Jego zdaniem nie trzeba się więc dziwić, że starsi mieszkańcy miasta nie pamiętają masowych rozstrzeliwań w tym miejscu.