Z okazji 200. rocznicy powstania Tyrolczyków przeciw wojskom napoleońskim wiceprzewodniczący austriackiej Rady Narodowej, poseł nacjonalistycznej partii FPÖ Martin Graf zażądał „powrotu Tyrolu Południowego do Austrii”. – Od prawie 90 lat region należy do Włoch. Nadszedł czas, by zapytać mieszkańców regionu, czy nie woleliby wrócić do ojczyzny – powiedział wiedeńskiemu dziennikowi „Die Presse”.
Według niego po pierwszej wojnie światowej odebrano niemieckiej mniejszości prawo do samostanowienia. – Żądanie jedności Tyrolu jest politycznie uzasadnione. Prawo do samostanowienia przyznajemy w końcu też Chorwatom i Bośniakom – zauważył. Jego zdaniem dzisiejsza sytuacja regionu przypomina sytuację NRD w 1989 roku. – Wtedy też nikt nie wierzył, że dojdzie do zjednoczenia Niemiec, a jednak tak się stało. Na razie skrajnie prawicowy polityk domaga się, by włoskie władze usunęły z Tyrolu Południowego (Górnej Adygi) pomniki o „faszystowskiej symbolice”. Chodzi m.in. o pomnik Alpini w stolicy regionu Bozen (Bolzano) postawiony w 1938 r. ku czci włoskich żołnierzy, którzy zdobyli Etiopię. Choć nie ma on nic wspólnego z niemiecką mniejszością, separatyści widzą w nim symbol włoskiego ucisku.
Żądania Grafa poparły wszystkie separatystyczne organizacje południowotyrolskie. – Włochy to państwo skorumpowane i stojące na skraju bankructwa. Nie chcemy być jego częścią – powiedział przewodniczący Południowotyrolskiego Związku Strzeleckiego Paul Bacher. Jego zdaniem austriacki rząd powinien przyznać niemieckojęzycznym mieszkańcom regionu austriackie paszporty.
Politycy w Wiedniu są przerażeni. Wielu domaga się dymisji Grafa. – To niebezpieczna prowokacja. Nie ma powodu, by stawiać tego typu żądania – stwierdził drugi wiceprzewodniczący parlamentu Fritz Neugebauer z rządzącej Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). – Graf powinien ustąpić. Nie dojrzał do funkcji, którą pełni – ocenił Hermann Krist, rzecznik socjaldemokratów (SPÖ) ds. Tyrolu Południowego. Według szefa autonomicznego rządu Tyrolu Południowego Luisa Durnwaldera ci, którzy chcą powrotu do Austrii, to znikoma mniejszość. – W Unii nie ma granic, a region od 1972 roku cieszy się pełną autonomią. Nie ma powodu, by cokolwiek zmieniać – podkreślił polityk.
Podobnego zdania są eksperci. – Granic nie da się przesunąć za pomocą referendum. Trzeba by podpisać nowy traktat z Włochami. A to mało realne – tłumaczy w rozmowie z „Rz” wykładowca prawa konstytucyjnego Uniwersytetu w Wiedniu prof. Theo Öhlinger. Tyrol to niejedyne miejsce w Unii , gdzie pojawiają się postulaty zmiany granic. Węgierscy nacjonaliści (np. z partii Jobbik) chcieliby odzyskać ziemie utracone przez Węgry w efekcie traktatu w Trianon w 1920 roku. Chodzi m.in. o Siedmiogród leżący w granicach Rumunii.