Do kogo należy Tyrol?

Sporne tereny w UE. Wiceszef austriackiego parlamentu chce referendum, w efekcie którego Włochy mogłyby utracić Tyrol Południowy

Aktualizacja: 28.07.2009 04:16 Publikacja: 27.07.2009 21:39

Większość mieszkańców Tyrolu Południowego mówi po niemiecku

Większość mieszkańców Tyrolu Południowego mówi po niemiecku

Foto: Forum

Z okazji 200. rocznicy powstania Tyrolczyków przeciw wojskom napoleońskim wiceprzewodniczący austriackiej Rady Narodowej, poseł nacjonalistycznej partii FPÖ Martin Graf zażądał „powrotu Tyrolu Południowego do Austrii”. – Od prawie 90 lat region należy do Włoch. Nadszedł czas, by zapytać mieszkańców regionu, czy nie woleliby wrócić do ojczyzny – powiedział wiedeńskiemu dziennikowi „Die Presse”.

Według niego po pierwszej wojnie światowej odebrano niemieckiej mniejszości prawo do samostanowienia. – Żądanie jedności Tyrolu jest politycznie uzasadnione. Prawo do samostanowienia przyznajemy w końcu też Chorwatom i Bośniakom – zauważył. Jego zdaniem dzisiejsza sytuacja regionu przypomina sytuację NRD w 1989 roku. – Wtedy też nikt nie wierzył, że dojdzie do zjednoczenia Niemiec, a jednak tak się stało. Na razie skrajnie prawicowy polityk domaga się, by włoskie władze usunęły z Tyrolu Południowego (Górnej Adygi) pomniki o „faszystowskiej symbolice”. Chodzi m.in. o pomnik Alpini w stolicy regionu Bozen (Bolzano) postawiony w 1938 r. ku czci włoskich żołnierzy, którzy zdobyli Etiopię. Choć nie ma on nic wspólnego z niemiecką mniejszością, separatyści widzą w nim symbol włoskiego ucisku.

Żądania Grafa poparły wszystkie separatystyczne organizacje południowotyrolskie. – Włochy to państwo skorumpowane i stojące na skraju bankructwa. Nie chcemy być jego częścią – powiedział przewodniczący Południowotyrolskiego Związku Strzeleckiego Paul Bacher. Jego zdaniem austriacki rząd powinien przyznać niemieckojęzycznym mieszkańcom regionu austriackie paszporty.

Politycy w Wiedniu są przerażeni. Wielu domaga się dymisji Grafa. – To niebezpieczna prowokacja. Nie ma powodu, by stawiać tego typu żądania – stwierdził drugi wiceprzewodniczący parlamentu Fritz Neugebauer z rządzącej Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). – Graf powinien ustąpić. Nie dojrzał do funkcji, którą pełni – ocenił Hermann Krist, rzecznik socjaldemokratów (SPÖ) ds. Tyrolu Południowego. Według szefa autonomicznego rządu Tyrolu Południowego Luisa Durnwaldera ci, którzy chcą powrotu do Austrii, to znikoma mniejszość. – W Unii nie ma granic, a region od 1972 roku cieszy się pełną autonomią. Nie ma powodu, by cokolwiek zmieniać – podkreślił polityk.

Podobnego zdania są eksperci. – Granic nie da się przesunąć za pomocą referendum. Trzeba by podpisać nowy traktat z Włochami. A to mało realne – tłumaczy w rozmowie z „Rz” wykładowca prawa konstytucyjnego Uniwersytetu w Wiedniu prof. Theo Öhlinger. Tyrol to niejedyne miejsce w Unii , gdzie pojawiają się postulaty zmiany granic. Węgierscy nacjonaliści (np. z partii Jobbik) chcieliby odzyskać ziemie utracone przez Węgry w efekcie traktatu w Trianon w 1920 roku. Chodzi m.in. o Siedmiogród leżący w granicach Rumunii.

Zsolt Németh, szef parlamentarnej komisji ds. zagranicznych i mniejszości, powiedział w ubiegłym tygodniu, że regiony Rumunii zamieszkane w większości przez Węgrów „będą mogły w przyszłości uzyskać autonomię”. O tym jednak Rumuni nie chcą słyszeć. Prezydent Traian Basescu powołuje się na artykuł 1 konstytucji, który stanowi, że „Rumunia jest państwem narodowym, suwerennym, unitarnym i niepodzielnym”.

W kilku prowincjach w Europie działają ruchy niepodległościowe, których celem jest również zmiana granic. O oderwanie Kraju Basków od Hiszpanii walczy organizacja terrorystyczna ETA. W Katalonii i Szkocji funkcjonują z kolei legalne partie polityczne, których celem jest oderwanie tych krajów od Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.

[ramka][srodtytul]FPÖ chce Wielkiej Austrii[/srodtytul]

[b]Rz: Czy pana zdaniem przyłączenie Tyrolu Południowego do Austrii jest możliwe?[/b]

prof. Theo Öhlinger konstytucjonalista, prawnik: Teoretycznie wszystko jest możliwe. Praktycznie sprawa wygląda zupełnie inaczej. Po pierwsze większość niemieckojęzycznych mieszkańców Tyrolu Południowego wcale nie chce przyłączenia regionu do Austrii. Po drugie jesteśmy częścią Unii Europejskiej. Nie możemy tak po prostu przesuwać granic naszego państwa. Nawet gdybyśmy przeprowadzili to referendum i większość byłaby za powrotem do Austrii, to co z tego? Referendum odbyłoby się na terenie Włoch, a nie Austrii. Przez to nie miałoby mocy wiążącej ani w Austrii, ani we Włoszech. Poza tym w regionie mieszkają także Włosi. I co, wyrzucimy ich? Jaka jest dziś różnica między byciem Austriakiem a Włochem w Unii? Żadna. Tyrol ma pełną autonomię i to wystarczy. Nie ma powodu czegokolwiek zmieniać.

[b]Dlaczego Graf wystąpił z taką propozycją?[/b]

Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) jest związana z niemieckojęzycznymi nacjonalistycznymi kręgami w Tyrolu Południowym. Ci ludzie są pełni resentymentów i marzy im się wielka, silna Austria. Chcą wziąć odwet za traktat wersalski. To cyrk z małpami, który pomija polityczną rzeczywistość. Dwa lata temu przewodniczący FPÖ Hans-Christian Strache złożył podobną propozycję. Najlepiej nie zwracać na to uwagi.

[b]A prawo do samookreślenia narodów?[/b]

Najlepszym rozwiązaniem konfliktów mniejszościowych jest autonomia. Kto bawi się granicami, igra z ogniem. Na ogół nie da się ich tak po prostu przesunąć. Narody mają oczywiście prawo do samookreślenia, ale trzeba brać pod uwagę polityczną rzeczywistość.

[/ramka]

[ramka][srodtytul]To polityczny folklor[/srodtytul]

[b]Rz: Czy przeprowadzenie w Tyrolu Południowym referendum w sprawie oderwania prowincji od Włoch i przyłączenia do Austrii jest realne?[/b]

Jacek Saryusz-Wolski dyplomata, europoseł PO: To pomysł wprost kuriozalny, który zaprzecza duchowi integracji europejskiej. Zasadą Unii jest nienaruszalność granic. Od początku istnienia UE nie było żadnych zmian granic i tak pozostanie. Bezsensowność pomysłu pana Grafa jest tym bardziej uderzająca, że granice w Unii i tak są otwarte, mamy swobodny przepływ ludzi i towarów. Jaki zatem byłby w ogóle sens takiej zmiany?

[b]Graf i jego zwolennicy twierdzą, że Tyrol Północny jest w naturalny sposób powiązany z Południowym, a ich rozdzielenie w 1919 roku nie przyniosło dla obu części niczego dobrego.[/b]

Ależ w Europie wiele regionów będących częściami różnych państw doskonale ze sobą współdziała w ramach współpracy transgranicznej. Tyrol Południowy i Północny nie muszą się znajdować w jednym państwie, żeby kultywować taką współpracę. Co zresztą dzisiaj robią, nie mając z tym większych problemów.

[b]W Europie pojawia się jednak więcej pomysłów na zmiany granic. Na Węgrzech nacjonaliści co i rusz podnoszą żądania terytorialne wobec Rumunii i Słowacji. ETA walczy o oderwanie Kraju Basków od Hiszpanii. Mówi się też o możliwym rozpadzie Belgii na część flamandzką i walońską oraz – ewentualnie – autonomiczny region brukselski.[/b]

Wszystko to uważam za polityczny folklor. Oczywiście różne grupy mogą szermować takimi hasłami, usiłując grać na nastrojach nacjonalistycznych. Jestem jednak przekonany, że żadna poważna siła polityczna w Europie nie podejmie tego typu postulatów. One na szczęście należą już do historii. [/ramka]

Z okazji 200. rocznicy powstania Tyrolczyków przeciw wojskom napoleońskim wiceprzewodniczący austriackiej Rady Narodowej, poseł nacjonalistycznej partii FPÖ Martin Graf zażądał „powrotu Tyrolu Południowego do Austrii”. – Od prawie 90 lat region należy do Włoch. Nadszedł czas, by zapytać mieszkańców regionu, czy nie woleliby wrócić do ojczyzny – powiedział wiedeńskiemu dziennikowi „Die Presse”.

Według niego po pierwszej wojnie światowej odebrano niemieckiej mniejszości prawo do samostanowienia. – Żądanie jedności Tyrolu jest politycznie uzasadnione. Prawo do samostanowienia przyznajemy w końcu też Chorwatom i Bośniakom – zauważył. Jego zdaniem dzisiejsza sytuacja regionu przypomina sytuację NRD w 1989 roku. – Wtedy też nikt nie wierzył, że dojdzie do zjednoczenia Niemiec, a jednak tak się stało. Na razie skrajnie prawicowy polityk domaga się, by włoskie władze usunęły z Tyrolu Południowego (Górnej Adygi) pomniki o „faszystowskiej symbolice”. Chodzi m.in. o pomnik Alpini w stolicy regionu Bozen (Bolzano) postawiony w 1938 r. ku czci włoskich żołnierzy, którzy zdobyli Etiopię. Choć nie ma on nic wspólnego z niemiecką mniejszością, separatyści widzą w nim symbol włoskiego ucisku.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021