– Wstępne wyniki wskazują, że prezydent wygrał wybory. Druga tura nie będzie potrzebna – powiedział w piątek Din Mohammad, szef kampanii wyborczej urzędującego prezydenta. Hamid Karzaj uzyskał jego zdaniem ponad połowę głosów, na co wskazują „dane obserwatorów”.
Wkrótce podobne oświadczenie złożył Sajed Aka Fazil Sanczaraki, rzecznik głównego rywala Karzaja – byłego ministra spraw zagranicznych Abdullaha Abdullaha. Zarzucił obozowi prezydenta rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji. – My też moglibyśmy już dziś ogłosić, że wygrał dr Abdullah Abdullah – powiedział. Według „wstępnych danych”, które przytoczył, Abdullah uzyskał 63 procent, a Karzaj – zaledwie 31 procent głosów. Takie wyniki mieli zebrać obserwatorzy związani z obozem byłego szefa MSZ.
– Po tych oświadczeniach ryzyko wybuchu nowego konfliktu zbrojnego w Afganistanie jest bardzo poważne. Popierający Abdullaha Tadżycy mogą wywołać bunt przeciwko obecnym władzom, gdy oficjalnie ogłoszą zwycięstwo Karzaja – mówi „Rz” Alexander Jackson, ekspert ds. Afganistanu w Międzynarodowej Radzie Bezpieczeństwa i Współpracy (ICOS).
Frekwencja na zamieszkanym przez Pasztunów południu i wschodzie kraju, gdzie największe poparcie ma Karzaj, była prawdopodobnie niska. Właśnie w tych rejonach najbardziej aktywni są talibowie, którzy zastraszyli wyborców. Według BBC w leżącym na wschodzie Dżalalabadzie w niektórych okręgach nie pojawił się ani jeden chętny do głosowania. Wysoką frekwencję zanotowano natomiast w wielu okręgach północnej części Afganistanu zamieszkanej przez wspierających Abdullaha Tadżyków.
Oficjalne wyniki będą znane dopiero we wrześniu, nieoficjalne prawdopodobnie w sobotę. Centralna Komisja Wyborcza podała na razie, że ogólnokrajowa frekwencja wyniosła 40 – 50 procent. – Liczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich zostało zakończone. Nadal trwa liczenie głosów w wyborach do rad prowincji – powiedział rzecznik komisji Zekria Barakzaj.