Przed wizytą Władimira Putina w Polsce rosyjska „Niezawisimaja Gazieta” określiła ją jako jedno z najważniejszych wydarzeń rosyjskiej polityki w tym roku. Media mówiły o możliwym przełomie w stosunkach polsko-rosyjskich, pojednaniu, kluczowym momencie. Jednak nadal rozbieżne spojrzenia na przeszłość są głównym problemem we wzajemnych relacjach.
Na Westerplatte przyjechali przedstawiciele 30 państw świata, a Polska przekształciła ceremonię w panel dyskusyjny o przyczynach II wojny światowej. Przy czym próby rewizji wyników tej wojny i roli w niej ZSRR niekiedy dochodzą do absurdu – komentowała wczoraj wieczorem telewizja Wiesti. Władimir Putin mężnie bronił historycznej prawdy i „opowiedział, jak zaczęła się wojna”.
Kiedy Putin był na Westerplatte, rosyjski wywiad zagraniczny prezentował dokumenty mające dowieść, że Polska prowadziła proniemiecką politykę i zawarła tajny sojusz z Hitlerem. Wcześniej Moskwa zapowiadała, że pokaże dowody na istnienie tajnego protokołu do deklaracji o nieagresji z 1934 r.
– Gdyby tajny dokument istniał, wiedzielibyśmy o nim – oceniał Piotr Gontarczyk z IPN.
Wczoraj weteran wywiadu gen. mjr Lew Sockow, który tydzień wcześniej przekonywał, iż tajne porozumienie istniało, udowadniał tę tezę, czerpiąc ze zbioru agenturalnych doniesień z lat 1935 – 1945. Ale jako dowód na to przedstawił jedynie doniesienie agenta twierdzącego „kategorycznie”, że dokument czytał i w doniesieniu opisał jego treść. Polska miała się w nim zobowiązywać się do zachowania surowej neutralności, jeśli dojdzie do napaści na Niemcy, nawet „jeśli wskutek prowokacji Niemcy byłyby zmuszone zacząć wojnę z własnej inicjatywy, by bronić swojej godności i honoru”. Zdaniem autora doniesienia Polska w sojuszu z Hitlerem mogła się zdecydować na wojnę przeciw ZSRR, bo po „szalonym awanturniku Piłsudskim można się spodziewać wszystkiego”.