Ich zdaniem do głosowania powinno dojść w ustawowym terminie – w połowie 2010 roku, aby nie można było podważyć jego wyników. Poparli ich komuniści, którzy również postanowili nie głosować za rozwiązaniem parlamentu.
– To ewidentna nieodpowiedzialność. Znowu zrobiliśmy z siebie głupców na oczach całego świata – stwierdził były szef MSZ, nominowany przez Zielonych Karel Schwarzenberg,. Do czasu wyborów ma rządzić tymczasowy gabinet Jana Fischera, powołany po upadku centroprawicowego rządu Mirka Topolanka w maju tego roku. Poprzednia koalicja miała połowę mandatów w 200-osobowym parlamencie i nie była w stanie m.in. przeforsować ratyfikacji umowy w sprawie tarczy antyrakietowej.
Zdaniem komentatorów opóźnienie wyborów nie będzie jednak miało wpływu na los tarczy. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w ciągu kilku tygodni, kiedy Amerykanie zakończą tzw. przegląd strategiczny. Eksperci w Polsce i Czechach przewidują, że administracja Baracka Obamy nie zrezygnuje z tarczy, tylko zawiesi ten projekt.
– Różne sygnały wskazują, że projekt zostanie zawieszony, bo Amerykanie nie mają się po co spieszyć. Dlatego nasi politycy nie muszą się też spieszyć z wyborami – mówi „Rz” Jirzi Schneider z praskiego Instytutu Studiów Strategicznych.
Poprzednia administracja USA chciała umieścić w Polsce wyrzutnie rakiet przechwytujących, a w Czechach radar. Te instalacje miały chronić USA i ich sojuszników przed atakiem z Iranu. Plany te doprowadziły do napięć w stosunkach z Rosją, które nowy prezydent USA chce odbudować.