Argument, że przepis w świetle niemieckiego prawa nie obowiązuje, de facto zamyka drogę do odzyskania majątku, skonfiskowanego Polonii przez władze III Rzeszy.
Niemieckie ministerstwo sprawiedliwości zapowiedziało, że nie będzie symbolicznego uchylenia go odpowiednią ustawą, bo w świetle niemieckiego prawa on nie obowiązuje. To oficjalna odpowiedź na skierowany do kanclerz Angeli Merkel apel organizacji polonijnych w Niemczech oraz Wspólnoty Polskiej, reprezentującej blisko 20-milionową Polonię na świecie. Chciały one anulowania obowiązującego do dziś hitlerowskiego rozporządzenia z 1940 roku, odbierającego Polakom status mniejszości narodowej w Niemczech. Spowodowało ono też konfiskatę majątku organizacji polonijnych.
Organizacjom, które zwróciły się do kanclerz Merkel w przededniu 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej chodziło jednak przede wszystkim o moralne zadośćuczynienie członkom Mniejszości Polskiej, którzy na mocy tego hitlerowskiego rozporządzenia trafili do obozów koncentracyjnych. Maciej Płażyński, prezes Wspólnoty Polskiej apelował do premiera Donalda Tuska o wsparcie zabiegów niemieckiej Polonii. Interpelację do premiera i marszałka sejmu zwróciła się także poseł Gabriela Masłowska (PIS). Kilka dni temu otrzymała odpowiedź polskiego MSZ, posługującego się identyczną argumentacją jakie zastosowało niemieckie ministerstwo sprawiedliwości.
- To niepotrzebne, twarde stanowisko strony niemieckiej w tej sprawie, chodziło przecież o symboliczny akt uchylenia rozporządzenia Hermanna Goeringa - zwraca uwagę mec. Stefan Hambura, berliński adwokat, który reprezentuje organizacje i stowarzyszenia polonijne w Niemczech w tej sprawie. - Odmowa sankcjonuje rozwiązanie mniejszości polskiej ze wszystkim tego konsekwencjami.
Jedną z nich jest konfiskata majątku mniejszości polskiej. jej odzyskanie w tym stanie rzeczy będzie bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe. Również odzyskanie statusu mniejszości wymaga odpowiednich zmian w niemieckiej konstytucji.