Wydarzenie rozegrało się w ubiegłą niedzielę, ale dopiero dzisiaj zrelacjonował je w wydaniu internetowym duński dziennik "Politiken".
Duńscy kontrolerzy powietrzni obawiali się najgorszego, gdy stracili łączność z lecącym do Kopenhagi portugalskim samolotem pasażerskim. Ponieważ airbus nadal był widoczny na ekranach radarów, podejrzewano, że maszyna została porwana. Samolot zbliżał się w tym czasie do granicy niemieckiej, więc zaalarmowano niemieckie siły powietrze. W kierunku maszyny wysłano dwa myśliwce, który miały rozpoznać sytuację. Piloci mieli zbliżyć się do samolotu na tyle blisko, by wzrokowo sprawdzić, kto kieruje maszyną. Jeśli byli by to porywacze mogli nawet dostać rozkaz jej zestrzelenia.
Niemieccy lotnicy zorientowali się na szczęście, że Portugalczycy mają techniczne problemy z łącznością. Myśliwce jednak konwojowały ich przez 400 kilometrów. Dopiero nad terytorium Danii załoga airbusa naprawiła nadajnik, a samo lądowanie przebiegło bez żadnych problemów.