11 listopada 1918 roku w wagonie kolejowym stojącym w lesie niedaleko Compiegne pod Paryżem podpisano rozejm, który przyniósł koniec I wojny światowej. Podpisał go wówczas marszałek Francji Ferdynand Foch, który osobiście podyktował Niemcom warunki kapitulacji.

Przez 90 lat rocznica tamtych wydarzeń była we Francji bardzo uroczyście obchodzona. W ubiegłym roku prezydent Nicolas Sarkozy zaprosił na obchody niemal pół Europy, a przedstawiciele UE, Niemiec, Wielkiej Brytanii i innych państw spotkali się na ważnej dla Francuzów nekropolii w Douamont, gdzie spoczywają ciała 130 tysięcy żołnierzy poległych w bitwie pod Verdun. – Francja nie zapomni nigdy swoich dzieci, które walczyły dla niej – mówił Sarkozy na grobach tysięcy francuskich i niemieckich żołnierzy.

Ale takie uroczystości mogą się już nie powtórzyć. Przede wszystkim w marcu ubiegłego roku zmarł ostatni francuski weteran I wojny światowej – Lazare Ponticelli miał 11o lat. Ale też stosunki Francji z Niemcami mają się coraz lepiej.

Dlatego minister ds. spraw europejskich we francuskim rządzie zaproponował zmianę dotychczasowego Święta Zawieszenia Broni na święto przyjaźni francusko-niemieckiej. – To powinno być święto jedności między Francją i Niemcami, a także jedności Europy – mówił Pierre Lellouche.

W Paryżu mówi się, że Sarkozy może ogłosić decyzję 9 listopada w Berlinie, podczas uroczystości z okazji 20-lecia obalenia muru berlińskiego – zaledwie dwa dni przed świętem narodowym we Francji. Na razie jednak to kanclerz Niemiec zawita do Paryża. Angela Merkel przyjeżdża tam dziś, w kilka godzin po zaprzysiężeniu swojego nowego rządu.