Bomba wybuchła w Peszawarze, na bazarze Meena, gdzie zakupy robią głównie kobiety.
„Najpierw była wielka eksplozja, a potem wszystko przykrył czarny dym” – mówił sklepikarz Szakil Ahmed cytowany przez dziennik „The Times”. W ogniu stanęło wiele małych sklepików i duża hala handlowa. Jej dach runął, grzebiąc znajdujących się w środku ludzi. Zginęły co najmniej 92 osoby.
– Większość ciał jest zwęglona, nie da się rozpoznać ofiar – mówił jeden z lekarzy przybyłych na miejsce ataku. Karetki zaczęły odwozić rannych do szpitali. Pracownicy jednego z nich wybiegli na ulicę i błagali przechodniów, by oddawali krew. Na korytarzach rozgrywały się dantejskie sceny.
– Oderwane części ciał, ludzie prawie w całości spaleni, umierający. Nie jesteśmy w stanie ich liczyć, ale liczba zabitych na pewno jeszcze wzrośnie – mówił dr Muslim Khan. Jak podała agencja Kyodo, powołując się na pakistańską policję, na targu eksplodował samochód ze 150 kilogramami ładunków wybuchowych.
– Ten atak dowodzi paradoksalnie, że trwająca od trzech tygodni ofensywa rządowa przeciw talibom w Waziristanie Południowym przynosi efekty – mówi „Rz” pakistański biznesmen i komentator Faraz Khan.