Wręcz przeciwnie – wskazywać może drogę do w miarę szybkiego i pomyślnego dla reżysera zakończenia jego kłopotów z wymiarem sprawiedliwości.

Jak zauważył wczoraj „Los Angeles Times”, w swym orzeczeniu sędziowie zarysowali przed Polańskim i jego prawnikami bardzo atrakcyjne wyjście z sytuacji. Ich zdaniem artysta przebywający w areszcie domowym w Szwajcarii (która zatrzymała go na wniosek władz amerykańskich) może złożyć wniosek o osądzenie go w USA in absentia.

Oznaczałoby to, że nie musiałby się godzić na upokarzający dla niego powrót do Ameryki, lecz mógłby obserwować rozwój wydarzeń ze swego domu w Gstaad. Co więcej, sędziowie stanowego sądu apelacyjnego, którzy negatywnie rozpatrzyli prośbę adwokatów Polańskiego o zamknięcie sprawy bez procesu, wprost stwierdzili, że jego wynik jest w zasadzie przesądzony. Ich zdaniem amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości zależy na jak najszybszym zamknięciu całej sprawy w sposób polubowny.

Jak podkreśla amerykańska prasa, sędziowie wyraźnie przychylają się do stwierdzeń adwokatów Polańskiego, że sposób, w jaki 32 lata temu prokuratura i sąd zajęły się oskarżeniem go o gwałt na nieletniej, był niewłaściwy. I wystarczy, by reżyser naprawił swój ówczesny błąd, jakim była ucieczka przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. „Jesteśmy przekonani, że sąd rozpatrujący tę sprawę wydałby takie orzeczenie, które oznaczałoby koniec więzienia dla Polańskiego” – napisali sędziowie.

„Sąd wyraźnie chciał wskazać wszystkim stronom, w tym sądowi niższej instancji, jak należy wreszcie rozwiązać tę sprawę” – stwierdziła na łamach „Los Angeles Times” profesor prawa Laurie Levenson, dodając, że takie szybkie osądzenie in absentia „byłoby znakomitym rozwiązanie dla Polańskiego”.