Choć Izrael jest najbliższym sojusznikiem USA na Bliskim Wschodzie, proamerykańskim władzom Iraku nie przeszkadza to w wysunięciu pod jego adresem gigantycznego roszczenia finansowego. Jak bowiem – w wywiadzie udzielonym gazecie „Al-Sabah” – ujawnił wpływowy bagdadzki parlamentarzysta Mohammed Nadżi, Irak zamierza pozwać państwo żydowskie za atak na reaktor atomowy Osirak w 1981 roku.
Pozew jest już podobno na ukończeniu, choć nie jest jasne, przed jakim sądem zostanie złożony. Jak ujawnił Nadżi będzie on dotyczył szkód, jakie spowodowała w Iraku eksplozja obiektu. Niewykluczone jednak, że Irakijczycy zażądają również równowartości nowego reaktora. Gra toczy się więc o setki milionów dolarów.
Co ciekawe – jak twierdzi Nadżi – zielone światło w tej sprawie miała dać Bagdadowi ONZ. „Premier Nuri al-Maliki i nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych już zwrócili się do Rady Bezpieczenstwa ONZ z żądaniem, aby Izrael nam zapłacił” – powiedział w wywiadzie parlamentarzysta. Odpowiedź miała nadjeść 25 listopada.
Sekretariat ONZ miał przychylić się do wniosku. Według jego urzędników Irak ma pełne prawo do wystąpienia o odszkodowanie, powinien jednak zgodzić się na powołanie specjalnego, niezależnego zespołu ekspertów. Zespół ten miałby oszacować wysokość strat, jakie podczas ataku ponieśli Irakijczycy. Podstawą do roszczenia miałaby być wydana w 1981 roku przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucja numer 487.
W dokumencie tym „zdecydowanie potępiono” izraelski atak na reaktor, nazywając go „oczywistym złamaniem Karty Narodów Zjednoczonych i norm międzynarodowego postępowania”. Już w tym dokumencie pojawiła się wzmianka na temat ewentualnego „zadośćuczynienia”, o jakie wobec Izraela powinny wystąpić ówczesne władze Iraku.