Massimo Ciancimino (47 lat) to syn byłego burmistrza Palermo, a równocześnie członka sycylijskiej cosa nostry, skazanego w 2001 roku na 13 lat więzienia. Sam jest sądzony za zarządzanie ogromnym majątkiem swego ojca (około 150 mln euro), zgromadzonym dzięki działalności mafijnej.
Ciancimino poszedł na współ- pracę z policją i wraz z rodziną żyje teraz pod ochroną w nieznanym miejscu. Zeznaje w procesie byłych szefów antymafijnej policji, których oskarża o współpracę z cosa nostrą. Jego rewelacje dotyczą jednak Silvia Berlusconiego.
Gdyby potraktować je poważnie, trzeba by napisać na nowo współczesną historię Włoch. Wynika z nich bowiem, że pieniądze na budowę osiedla Milano 2 w 1970 roku obecny premier Włoch otrzymał od cosa nostry. Miał również stać za głośnymi mafijnymi zamachami na sędziów Falcone i Borsellino w 1992 roku i nieformalnym zawieszeniem broni zawartym potem przez państwo włoskie z sycylijskimi mafiosami.
Co więcej, założona przez Berlusconiego w 1993 roku partia Forza Italia, z którą wszedł do polityki, wygrywając następnego roku wybory, też miała być owocem zmowy z mafią. Poza tym Ciancimino sugeruje, że teraz próbują go zastraszyć zarówno mafia, jak i włoskie służby specjalne.
Rewelacje brzmią nieprawdopodobnie, a przede wszystkim są zupełnie nieprzydatnym materiałem procesowym, bo Ciancimino w swoich zeznaniach powołuje się głównie na relacje ojca, a ten od ośmiu lat nie żyje. Nie wystawia to najlepszego świadectwa prokuratorom i sędziom z Palermo, którzy z tych zeznań zrobili wielki spektakl medialny z transmisją telewizyjną włącznie.