Z okazji 31. rocznicy islamskiej rewolucji z 1979 roku w największych miastach Iranu zorganizowano w czwartek wielkie prorządowe manifestacje. Uczestników zwożono na nie autobusami. Państwowa telewizja pokazywała maszerujący głównymi ulicami Teheranu tłum, niosący portrety założyciela islamskiej republiki ajatollaha Chomeiniego i jego następcy Alego Chameneiego. Punktem kulminacyjnym było przemówienie prezydenta Mahmuda Ahmadineżada do setek tysięcy zwolenników władz zgromadzonych na głównym placu stolicy.
Przywódcy opozycji zamierzali udowodnić, że reżim nie cieszy się już takim poparciem jak dawniej, i od kilku dni wzywali przez Internet swoich zwolenników do udziału w kontrmanifestacji. Jej uczestnicy przyznają jednak, że w niczym nie przypominała ona wcześniejszych wielkich protestów opozycji.
[srodtytul]Zastraszeni dysydenci[/srodtytul]
Około kilometra od wielkiego wiecu poparcia dla władz zebrało się zaledwie kilkuset demonstrantów, wznosząc okrzyki „Śmierć dyktatorowi!”. Specjalne oddziały policji do tłumienia demonstracji, wspierane przez religijną milicję Basidż, tylko na to czekały. Użyły pałek i gazów łzawiących.
Pobita została między innymi żona przywódcy opozycji Mira Hosejna Musawiego. Ubrani po cywilnemu napastnicy okładali pałkami i kopali 65-letnią Zahrę Rahnaward, dopóki kilkanaście osób nie osłoniło jej własnymi ciałami. Do przeciwników rządu strzelano też pociskami z farbą, by łatwiej było ich później wyłowić w tłumie i aresztować. Zatrzymani zostali między innymi wnuczka ajatollaha Chomeiniego i jej mąż. Oboje są zwolennikami reform.