Jak ratować angielski

Akademia Języka Angielskiego ma stać na straży czystości mowy Szekspira

Publikacja: 08.06.2010 02:42

Pełne błędów napisy po angielsku to plaga wielu chińskich miast. Ta tablica w centrum Pekinu, zamias

Pełne błędów napisy po angielsku to plaga wielu chińskich miast. Ta tablica w centrum Pekinu, zamiast o „fee parking” (płatnym parkowaniu), informuje o „parku do siusiania”.

Foto: Reuters

Czy „I am gay” powinno oznaczać, że ktoś jestem gejem czy może – tak jak jeszcze kilkanaście lat temu – że jest wesoły? Dlaczego w wypracowaniu nie można zamiast „for you” (dla ciebie) napisać po prostu „4U”?

Takie wątpliwości będzie rozstrzygać Akademia Języka Angielskiego (Academy of English), która właśnie powstaje w Wielkiej Brytanii. Według językoznawców angielski, jako język stosowany na całym świecie, jest wyjątkowo narażony na różne nieprawidłowości i wypaczenia. I choć na przykład powszechny w Chinach tzw. chinglish (rojąca się od błędów chińska wersja angielskiego) rozśmiesza do łez Brytyjczyków, to naukowcom nie jest do śmiechu. David Crystal, jeden z czołowych brytyjskich językoznawców, od dawna alarmuje, że jeśli angielski nie zostanie objęty ochroną w różnych częściach świata, mogą się wytworzyć jego różne wersje, które staną się odrębnymi językami. Takie zjawisko jest już obserwowane w Nigerii czy Singapurze.

Ale problemy istnieją także w samej Wielkiej Brytanii. Do historii przeszły już wspomnienia z wakacji napisane przez 13-letnią uczennicę, która posłużyła się skrótami stosowanymi przy pisaniu esemesów: „My smmr hols wr CWOT. B4, we used 2go2 NY 2C my bro, his GF & thr 3:- kids FTF. ILNY, it’s a gr8 plc”. (Moje wakacje były całkowitą stratą czasu. Wcześniej jeździliśmy do Nowego Jorku, aby się spotkać z moim bratem, jego dziewczyną i trójką ich dzieciaków. Kocham Nowy Jork. To wspaniałe miejsce). – Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na kartce roiło się od hieroglifów, z których połowy nie byłam w stanie odszyfrować – skarżyła się BBC nauczycielka.

– W tej chwili panuje wolno- amerykanka. Najwyższy czas opracować jasne standardy poprawnej angielszczyzny – mówi dziennikowi „The Times” tłumacz i językoznawca Martin Estinel, który ma stanąć na czele akademii.

Jej twórcy przyznają, że pomysł jest nieco spóźniony. We Francji na straży czystości języka od dawna stoi L’Academie Francaise, w Hiszpanii Real Academia Espanola, a Włosi mają swoją Accademia della Crusca.

„Inne języki, francuski i hiszpański, mają swoje instytucje, które próbują ustalić, co jest akceptowalne, a co nie. Nie powstrzymują one rozwoju języka, ale próbują wprowadzić dyscyplinę, dopuszczając nowe sformułowania, które wzbogacają język i odrzucając te, które są przemijającą modą” – napisali na stronie internetowej naukowcy z Queen’s English Society, którzy tworzą akademię.

Pomysł odgórnego regulowania rozwoju języka ma jednak wielu przeciwników. Ich zdaniem, co jest dopuszczalne, a co nie każdy łatwo może sprawdzić w uaktualnianych na bieżąco słownikach Oxford i Cambridge. Krzewieniem czystego angielskiego na świecie zajmuje się natomiast British Council.

– Rozumiem, że niektórzy są sfrustrowani stosowaniem skrótów. Zjawisko to ma już nawet swoją nazwę: text speak. Ale młodzież doskonale zdaje sobie sprawę, że może je stosować na Facebooku czy w blogach, ale nie na co dzień, na przykład w pracy, bo nie jest to poprawna angielszczyzna. Nie potrzeba do tego osobnej instytucji – przekonuje „Rz” brytyjski pisarz Iain Aitch.

Jedna z jego książek została zatytułowana „We Are British, Innit?” (Jesteśmy Brytyjczykami, prawda?), a zastosowany w tytule slangowy skrót miał pokazać, że zmieniający się język jest częścią brytyjskiej tożsamości. – Innit to wywodzący się z cockneya skrót od słów „isn’t it”. Ze względu na łatwość wymowy chętnie stosowali go na przykład imigranci zamiast wszystkich innych tego rodzaju konstrukcji gramatycznych. Niektóre zmiany wchodzą na trwałe do użytku, inne nie. I tak ma być. Nie można języka zatrzymać w czasie – tłumaczy Aitch. Podobnego zdania jest szef brytyjskiego Spelling Society.

– Co z tego, że Francuzi odgórnie zakazują stosowania na przykład zapożyczeń z obcych języków, skoro i tak się ich używa. To prowadzi tylko do rozdźwięku między tak zwanymi elitami a resztą społeczeństwa. Przez to język wydaje się obcym tworem i trudniej się go przyswaja – mówi „Rz” Jack Bovill, który walczy o uproszczenie angielskiej pisowni. Jego zdaniem angielski już teraz nie przystaje do rzeczywistości.

– Dlatego ponad 20 procent brytyjskich dzieci po skończeniu podstawówki nie rozumie czytanego tekstu – dodaje.

Czy „I am gay” powinno oznaczać, że ktoś jestem gejem czy może – tak jak jeszcze kilkanaście lat temu – że jest wesoły? Dlaczego w wypracowaniu nie można zamiast „for you” (dla ciebie) napisać po prostu „4U”?

Takie wątpliwości będzie rozstrzygać Akademia Języka Angielskiego (Academy of English), która właśnie powstaje w Wielkiej Brytanii. Według językoznawców angielski, jako język stosowany na całym świecie, jest wyjątkowo narażony na różne nieprawidłowości i wypaczenia. I choć na przykład powszechny w Chinach tzw. chinglish (rojąca się od błędów chińska wersja angielskiego) rozśmiesza do łez Brytyjczyków, to naukowcom nie jest do śmiechu. David Crystal, jeden z czołowych brytyjskich językoznawców, od dawna alarmuje, że jeśli angielski nie zostanie objęty ochroną w różnych częściach świata, mogą się wytworzyć jego różne wersje, które staną się odrębnymi językami. Takie zjawisko jest już obserwowane w Nigerii czy Singapurze.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022