Czy „I am gay” powinno oznaczać, że ktoś jestem gejem czy może – tak jak jeszcze kilkanaście lat temu – że jest wesoły? Dlaczego w wypracowaniu nie można zamiast „for you” (dla ciebie) napisać po prostu „4U”?
Takie wątpliwości będzie rozstrzygać Akademia Języka Angielskiego (Academy of English), która właśnie powstaje w Wielkiej Brytanii. Według językoznawców angielski, jako język stosowany na całym świecie, jest wyjątkowo narażony na różne nieprawidłowości i wypaczenia. I choć na przykład powszechny w Chinach tzw. chinglish (rojąca się od błędów chińska wersja angielskiego) rozśmiesza do łez Brytyjczyków, to naukowcom nie jest do śmiechu. David Crystal, jeden z czołowych brytyjskich językoznawców, od dawna alarmuje, że jeśli angielski nie zostanie objęty ochroną w różnych częściach świata, mogą się wytworzyć jego różne wersje, które staną się odrębnymi językami. Takie zjawisko jest już obserwowane w Nigerii czy Singapurze.
Ale problemy istnieją także w samej Wielkiej Brytanii. Do historii przeszły już wspomnienia z wakacji napisane przez 13-letnią uczennicę, która posłużyła się skrótami stosowanymi przy pisaniu esemesów: „My smmr hols wr CWOT. B4, we used 2go2 NY 2C my bro, his GF & thr 3:- kids FTF. ILNY, it’s a gr8 plc”. (Moje wakacje były całkowitą stratą czasu. Wcześniej jeździliśmy do Nowego Jorku, aby się spotkać z moim bratem, jego dziewczyną i trójką ich dzieciaków. Kocham Nowy Jork. To wspaniałe miejsce). – Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na kartce roiło się od hieroglifów, z których połowy nie byłam w stanie odszyfrować – skarżyła się BBC nauczycielka.
– W tej chwili panuje wolno- amerykanka. Najwyższy czas opracować jasne standardy poprawnej angielszczyzny – mówi dziennikowi „The Times” tłumacz i językoznawca Martin Estinel, który ma stanąć na czele akademii.
Jej twórcy przyznają, że pomysł jest nieco spóźniony. We Francji na straży czystości języka od dawna stoi L’Academie Francaise, w Hiszpanii Real Academia Espanola, a Włosi mają swoją Accademia della Crusca.