Problem polega na tym, że w zarządzie szwedzkiej paliwowej spółki zasiadał Carl Bildt, obecnie minister spraw zagranicznych.
W latach 1997 – 2003 popełniono w Sudanie zbrodnie przeciwko ludzkości. Zabito 10 tysięcy osób, a 200 tysięcy wygnano. W przedstawionym ostatnio raporcie 50 organizacji pozarządowych jest mowa, że sudańscy żołnierze i organizacje paramilitarne wygnali ludność cywilną, by umożliwić wydobywanie ropy przez szwedzką spółkę Lundin Oil/Petroleum, malezyjskie przedsiębiorstwo naftowe Petronas i austriackie OMV. Nie chodzi tu o bezpośredni związek tych spółek ze zbrodniami, ale o ciche przyzwolenie.
Bildt ze spółki odszedł i sprzedał nawet swoje akcje, gdy został ministrem spraw zagranicznych w 2006 r. w centroprawicowym rządzie Fredrika Reinfeldta.
Szwedzki prokurator Magnus Elving rozpoczął wstępne śledztwo w sprawie z powodu raportu organizacji pozarządowych, choć zarzuty o ewentualnej współwinie Lundin Oil w łamaniu humanitarnego prawa nie należą bynajmniej do nowych. W komunikacie Elving tłumaczy, że „są powody, by przypuszczać, że zbrodnię popełniono i że może być mowa o szwedzkim związku z nią”. Prokurator nie wspomina jednak nic o koncernie Lundin Oil/Petroleum ani o tym, że członkiem zarządu był Carl Bildt.
Rozpoczęcia śledztwa szef dyplomacji nie chce komentować. Mówi tylko, że w czasach, gdy nikt nie angażował się w wojnę domową w Sudanie, on działał na rzecz zawarcia tam pokoju. Od oskarżeń odcina się też sama spółka Lundin Oil/Petroleum. W komunikacie nazywa stwierdzenia o bezpośrednim czy pośrednim udziale w karygodnych działaniach poprzez swoją bierność „bezpodstawnymi”.