Równolegle z wojnami handlowymi między Rosją i Białorusią wybuchła wojna informacyjna. Po emisji w minioną niedzielę na antenie gazpromowskiej telewizji NTV filmu „Baćka Chrzestny” i satelitarnym państwowym kanale Russia Today dokumentu „Nieznośny Łuka” niemal codziennie w rosyjskich i białoruskich mediach pojawiają się publikacje atakujące władze sąsiedniego państwa.
Wobec braku reakcji Aleksandra Łukaszenki na audycje oskarżające białoruską głowę państwa o mordy polityczne, zdradę małżeńską i inne grzechy, za oficjalną odpowiedź strony białoruskiej na ataki prokremlowskich mediów większość obserwatorów uznała wtorkowy artykuł w dzienniku administracji białoruskiego prezydenta „Sowieckiej Biełorussii”, w którym najwyższe kierownictwo Rosji obwiniono o niemożliwość pogodzenia się z niepodległym statusem sąsiedniego państwa, którego przed imperialnymi zapędami Kremla broni prezydent Łukaszenko.
Białoruska odpowiedź na ataki prokremlowskich mediów wywołała natychmiastową reakcję rosyjskiej prasy. Już w środę wpływowa rosyjska „Niezawisimaja Gazieta” zamieściła materiał, w którym stwierdziła, iż Łukaszence na Kremlu dali do zrozumienia, że nie może dłużej liczyć na poparcie Moskwy. Do krytyki białoruskiego przywódcy dołączyły się także inne rosyjskie media.
W czwartek z wyśmiewającym Łukaszenkę komentarzem redakcyjnym pod tytułem „Łukabłudije” (nawiązanie do rosyjskiego synonimu onanizmu wyrazu „rukobłudije” – przyp. red.) ukazały się postrzegane jako lojalne wobec Kremla „Izwiestia”. Zbliżony zaś do moskiewskiego ratusza wysokonakładowy dziennik „Moskowskij Komsomolec” zamieścił artykuł analityczny „Mińska rzeź piłą telewizyjną”, w którym stwierdził, że na „Kremlu podjęta została zasadnicza decyzja o zmianie kierowniczej wierchuszki Białorusi” podczas zaplanowanych na początek przyszłego roku wyborów prezydenckich.
Prognozy rosyjskich dziennikarzy dotyczące planów Moskwy częściowo podzielają białoruscy obserwatorzy sceny politycznej. Politolog Roman Jakowlewski w rozmowie z „Rz” ocenił, iż powstały w ostatnich dniach rosyjski front medialny przeciwko Łukaszence można traktować jako metodę odsunięcia od władzy białoruskiego dyktatora. – W warunkach totalnej kontroli sytuacji politycznej na Białorusi przez Łukaszenkę wygląda to jednak jak cel drugorzędny – uważa Jakowlewski. Jego zdaniem głównym celem medialnej wojny Kremla przeciwko najbliższemu do niedawna sojusznikowi jest „danie do zrozumienia, iż powrót do stosunków braterskich jest niemożliwy”.