Aż 66 procent Macedończyków jest przekonanych, że utrzymanie nazwy Republika Macedonii jest ważniejsze niż euroatlantyckie sojusze. Chęć wstąpienia do UE i NATO wyraziło jedynie 26 procent respondentów.
Macedończyków to nie dziwi. – Zachowanie nazwy to dla nas bardzo emocjonalna kwestia, bo nasz kraj nazywa się Macedonia. Wielu naszych rodaków zginęło w walce o wolność Macedonii, Macedończyków i naszego dziedzictwa kulturowego – mówi „Rz” Gordan Nikolov, były dyrektor Muzeum Macedońskiego w Skopje.
Dla Grecji nie jest to jednak takie proste. Dla niej Macedonia to historyczna kraina na północy kraju i spuścizna po Aleksandrze Wielkim, gdzie znajduje się Olimp i święta góra Athos. Z kolei kraj, który jej zdaniem bezprawnie rości pretensje do tej nazwy, to Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (FYROM, od angielskiej nazwy).
Spór obu krajów trwa od 1991 roku, ale żadne negocjacje nie przyniosły rozwiązania. Z tego powodu dwa lata temu Grecja zablokowała wejście Macedonii do NATO, a w grudniu ubiegłego roku – wobec greckiego sprzeciwu – UE wstrzymała negocjacje akcesyjne ze Skopje. I UE, i NATO wciąż jednak naciskają, by oba kraje wreszcie wypracowały kompromis.
– Nie sądzę, by się to udało, bo naszemu populistycznemu rządowi nie zależy ani na porozumieniu z Grecją, ani na integracji z UE. Co innego deklaruje, a co innego robi. Teraz czeka na wybory lokalne w Grecji, by powiedzieć: „My chcieliśmy rozwiązać problem, ale Grecy są zajęci czymś innym”. To taka gra taktyczna, by pokazać, że ten drugi jest winny – mówi „Rz” politolog Saso Ordanowski. Dodaje, że taka polityka trafia na podatny grunt, bo sytuacja gospodarcza kraju jest katastrofalna. – Wejście do UE oznaczałoby reformy. A to z kolei: utratę pracy, walkę z korupcją i koniec z rzeczywistością, w której żyjemy od lat i dobrze ją znamy. Dlatego ludzie tego nie chcą – mówi.