Na sprawę w moskiewskim Sądzie Miejskim stawili się tylko przedstawiciele Memoriału. To ta badająca zbrodnie stalinowskie organizacja złożyła skargę na Komisję Międzyresortową ds. Ochrony Tajemnicy Państwowej w związku z utajnieniem w grudniu 2004 roku postanowienia o umorzeniu śledztwa katyńskiego. Rozprawa za zamkniętymi drzwiami trwała jednak nie dłużej niż 15 minut. Sędzia odroczyła rozpatrzenie skargi do 21 września.
Do sądu wciąż bowiem nie dotarły odpowiedzi Głównej Prokuratury Wojskowej (GPW) i Komisji Międzyresortowej mające wyjaśnić, kto utajnił decyzję i pozostałe materiały śledztwa (w sumie 116 tomów) w 2004 roku.
[srodtytul]Zaskakujący zwrot[/srodtytul]
Walka, której celem jest udowodnienie, że utajnienie postanowienia i innych akt było niezgodne z prawem, toczy się przed rosyjskimi sądami już kilka lat. Ale w połowie lipca tego roku sprawa przybrała zaskakujący obrót. Komisja Międzyresortowa oświadczyła wówczas niespodziewanie, że kierowanie do niej zarzutów o nielegalnym nałożeniu klauzul tajności na katyńskie tomy nie ma sensu, bo to nie ona utajniła akta.
Oświadczenie to wywołało burzę. Dotychczas w pismach wysyłanych do sądów i do Memoriału GPW wskazywała właśnie na Komisję Międzyresortową jako odpowiedzialną za utajnienie. Taka informacja znalazła się w odpowiedzi wysłanej przez rosyjski rząd do Trybunału w Strasburgu, który rozpatruje skargę krewnych zamordowanych Polaków.